niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 34

Obudziłam się obok mojego kochanego blondaska z jednej strony miałam ochotę mu przywalić za wczoraj ale z drugiej strony bardzo mi go brakowało od kąt pojawił się Alan nie mieliśmy czasu dla siebie cały czas tylko się kłóciliśmy i nic po za tym miałam wielką ochotę coś mu zrobić poszłam do łazienki umyłam się ubrałam na zlewie leżała butelka z wodą wzięłam ją.








Wyszłam z łazienki podeszłam do Kendalla i oblałam go wodą Kendall ze strachu zleciał z łóżka.
-Jo co ty robisz.
-Mszczę się za twoją głupotę.
-Wiesz co ja idę się wysuszyć i ubrać a ty lepiej uważaj bo to co zrobiłaś nie zostanie ci wybaczone powiedział wchodząc do łazienki.
-Ok ja będę w kuchni kochanie powiedziałam wychodząc z pokoju poszłam na dół niestety w kuchni siedział Alan pijąc herbatę.
-Cześć powiedział do mnie śliczne wyglądasz.
-Odczepisz się w końcu.
-Nie mogę jesteś taka piękna nie wiem jak możesz być z takim chłopakiem jak Kendall.
-Ty wiesz,że podnosisz mi ciśnienie.
-Oj nie denerwuj się złość piękności szkodzi nie wiesz o tym.
-Takie mądrości możesz mówić laską które na ciebie lecą a nie mi.
-Spokojne zmienisz zdanie i też mnie pokochasz.
-Nie w tym świecie debilu.
-To jest twoje zdanie a nie moje.
-Czy ty nie rozumiesz co do ciebie mówię jesteś chory czy co.
-Może jestem a może nie.
-Dasz ty spokój mojej siostrze powiedział wchodzący do środka James.
-O proszę twój brat przyszedł bronić swoją siostrzyczkę.
-Jak ci zaraz przywalą w tą twoją buźkę to stracisz chęć do nabijania się.
-Ty nie boję się ciebie jesteś tylko chłoptasiem który jest bogaty i myśli,że wszystko mu wolno nie mam pojęcia jak Victoria mogła cię chcieć to śmieszne..
-Przegiołeś powiedział James poschodząc do Alana.
-James nie krzyknełam łapiąc go za rękę.
-Jo nie wtrącaj się nie pozwolę żeby ten dupek obrażał ciebie lub mnie albo kogoś z tego domu powiedział wyrywając \swoją rękę z mojego uścisku i walną Alana w twarz zaczęli się bić.
-Kendall krzyknełam on szybko zbiegł na dół i rozdzielił chłopaków.
-Co wy do cholery wyprawiacie powiedział Kendall.
-Ja on ma się z tond wynosić nie chce go widzieć w moim domu powiedział wściekły James i wyszedł z kuchni.
-Co tu się dzieje zapytał Kendall Alana.
-To wszystko jego wina on się na mnie rzucił z łapami powiedział udając poszkodowanego.
-To nie wina Jamesa sam zacząłeś James mnie bronił jakim prawem powiedziałeś mu,że nie zasługuje na Victorię.
-Co ja nic takiego nie powiedziałem.
-Wiesz co nie nawadze ci powiedziałam i wybiegłam z kuchni poszłam do Jamesa siedział w pokoju.
-Cześć James dziękuje,że mnie obroniłeś.
-Nie masz za co dziękować jesteś moją siostrą więc będę cię chronił tak długo jak tu jesteś.
-Dziękuje ale jeśli Alan się z tąd nie wyprowadzi to ja to zrobię.
-Co żartujesz prawda.
-Nie mówię serio nie chcę się bać,że coś mi zrobi wolę wrócić do polski i tam mieszkać.
-Dlaczego do Polski nie pozwolę ci tam jest Kevin on też ma do ciebie sapy nie wrócisz.
-James proszę cię chcę się kłócić chcę spokoju wyjadę kiedy będzie trzeba.
-Wiesz,że nie musisz.
-Wiem ale jeśli Kendall się nie opamięta to ja stąd zniknę.
-Nie rób tego przemyśl to.
-Ok wiesz ja idę się przejść i zastanowić.
-Ok nie rób nic czego będziesz potem żałować.
-Wiem dzięki pa James ja idę powiedziałam i wyszłam szłam drogą i myślałam nad tym co zrobić wyjechać czy zostać szłam ulicą przez jakiś czas gdy wróciłam do domu wszędzie było cicho poszłam do pokoju i już wiedziałam co zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz