czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 68

Po cichu weszłam na plac od Jo podeszłam do drzwi słuchając o czym rozmawiają.
Po chwili ktoś podszedł do drzwi szybko schowałam się by mnie nie zobaczyły gdy Victoria poszła podeszłam do drzwi Jo i zapukałam.
Drzwi otwarł mi jakiś chłopak spojrzałam na niego zdziwiona i powiedziałam.
-Cześć jest Jo.
-Tak wejdź powiedział zapraszając mnie do środka spojrzałam na niego pytająco.
-Jestem Kevin brat Jo miło mi.
-Jestem Ciara kuzynka jej chłopaka.
-Aa Jo jest w salonie powiedział idą do kuchni.
Ruszyłam do salonu zobaczyłam siedzącą w nim Jo.
-Cześć Jo.
-Ciara co ty tu robisz zapytała patrząc na mnie przerażona.
-Tak to ja.
-Co ty tu robisz.
-Przyszłam cię odwiedzić.
-Kendall wie.
-Nie jestem tu z Jamesem.
-To wiem skąd wiesz gdzie mieszkam.
-Śledziłam Victorie.
-Dla czego.
-Dla tego,że odeszłaś.
-Musiałam.
-Nic nie musiałaś.
-Ty nic nie rozumiesz.
-To mi wytłumacz.
-Nie.
-Dla czego ukrywasz to wszytko powiedz mi prawdę on za tobą tęskni.
-Ja zanim też.
-Wiec dla czego nie wrócisz.
-Nawet nie wież jak bardzo bym chciała.
-To zrób to.
-On się dowie i go skrzywdzi nie pozwolę na to powiedział zdenerwowana.
-Kto o czym ty mówisz.
-O Alenie.
-Alen co on znowu ci powiedział.
-Zagroził mi,że jeśli nie odejdę on was skrzywdzi.
-Nie martw się on nam nic nie zrobi powiedziałam dalej na nią patrząc.
-Ciara nie namawiaj mnie ja i tak nie wrócę.
-Jeśli nie dla nas to zrób to dla niego.
-Nie mogę.
-A ty co czujesz zapytałam.
-Pustkę.
-Właśnie wejś się w garść i wróć z nami do domu.
-Przepraszam Ciara ale nie.
-Dobrze Jo przemyśl to ja muszę już wrócić powiedziałam odwracając się do drzwi.
-Ciara.
-Tak.
-Nie mów mu proszę.
-Ale.
-Dobrze niech będzie nie powiem mu.
-Dziękuję powiedziała uśmiechając się.
-Nie ma za co pa.
-Pa powiedziała a ja wyszłam.
Wracałam do domu Victori cały czas myśląc o Jo i o tym co mi powiedział gdybym jednak jej pomogła w tedy ona mogła by być na mnie zła ale teraz Kendall cierpi już sama nie wiem co robić weszłam do domu w progu zobaczyłam Jamesa.
-Hej.
-Gdzie byłaś zapytał.
-Na spacerze.
-Na spacerze?
-No co w tym dziwnego.
-Nie znasz tego miasta.
-Trudno dałam radę.
-Wież już coś na temat Jo zapytał.
-Niestety nie.
-Szkoda.
-Tak James ja idę do góry.
-Ok powiedział a ja szybko powędrowałam do pokoju położyłam się na łóżku cały czas myśląc o tym czy zadzwonić i powiedzieć o wszystkim Kendalowi czy raczej siedzieć cicho sama nie wiem co teraz mam zrobić.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że tak dawno nie dodawałam żadnego opowiadanie ale mam tyle nauki,że czasem mam już tego dość.

sobota, 25 października 2014

Rozdział 67

I wreszcie jesteśmy w Polsce gdy tylko samolot wylądował wyszłam szybko z niego by móc wyprostować nogi dla mnie osiem godzin siedzenia w jednym miejscu  to o siedem za dużo.
James wyszedł chwilę po mnie uśmiechnięty.
-A ty z czego się tak cieszysz zapytałam.
-Z tego że  wreszcie jesteśmy.
-No masz się z czego cieszyć.
-Oj co za długo jak dla ciebie.
-Tak za długo.
-Ha ha choć Ciara im szybciej wypożyczymy jakieś auto tym szybciej będziemy u Victori.
-No dobra powiedziałam i poszłam za nim James jak zwykle musiał wybrać najlepsze i najdroższa auto.
-James.
-Tak.
-Po co nam takie auto.
-A czym chcesz tam dojechać.
-Obojętnie nie musi być aż takie drogie.
-A tam wsiadaj.
-Nie wytrzymam z tobą powiedziałam wsiadając do auta jechaliśmy w ciszy nagle James powiedział.
-Ciara.
-Tak.
-Powiedź mi dla czego chciałaś zemną jechać.
-Już mówiłam chcę poznać Polskę.
-A prawdziwy powód.
-To jest prawdziwy powód.
-Kłamiesz.
-Nie.
-Tak.
-No dobra wydaje mi się,że to tu ukrywa się Jo.
-Też tak uważam powiedział.
-Czyli przyjazd do Vict to tylko przykrywka.
-Nie przyjechałem tu po nią i po Jo.
-Sprytne.
-Wiem powiedział i już byliśmy w bramie Vict.
-Już jesteśmy zapytałam.
-Tak.
-Super powiedziałam wychodząc z auta i w tedy zobaczyłam Victorię stojącą w drzwiach podeszłam do niej i powiedziałam.
-Cześć Vict.
-Cześć Ciara nie spodziewałam się ciebie tu.
-A to jakiś kłopot.
-Oczywiście,że nie.
-To dobrze powiedziałam i weszłam do środka Vict przywitała się z Jamesem  i powiedziała.
-Więc jak wam minęła podróż.
-Mogło być lepiej powiedziałam.
-Ha ha po prostu Ciara nie umie za długo usiedzieć na jednym miejscu powiedział James.
-Bardzo śmieszne.
-Dobrze ja muszę iść na chwilę coś załatwić więc wy się rozgośćcie a ja zaraz wracam powiedziała Vict wychodząc James poszedł do pokoju chyba się położyć w tedy ja miałam swoją szansę by iść śledzić Victorię wyszłam za Vict z domu szła strasznie  długo w końcu zatrzymała się przed jakimś domem podeszłam bliżej i zobaczyłam Jo.
-Mam cię powiedziałam sama do siebie teraz tylko poczekam aż Vict wyjdzie i wtedy do ciebie przyjdę.
---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za to,że taki krótki ale nie mam za dużo czasu i weny.

środa, 17 września 2014

Rozdział 66



Oczami Ciary:
Szłam na dół gdy usłyszałam jak James z kimś rozmawia,  z dźwięku jego   głosu można było wywnioskować , że jest zły przysunęłam się bliżej drzwi i zaczęłam słuchać o czym i z kim rozmawia.
Z tego co zrozumiałam rozmawiał z Victorią która wyjechała do Polski nie mówiąc ani słowa, gdy James skończył rozmowę mówiąc , jutro tam przyjadę wiedziałam, że muszę z nim tam pojechać .
-Na pewno Jo jest w Polsce Victoria pojechała ją poszukać i dla tego nic nikomu nie powiedziała mówiłam sama do siebie.
-James powiedziałam wchodząc do pokoju.
-Tak Ciara coś się stało.
-Słyszałam, że wyjeżdżasz do Polski.
-Podsłuchiwałaś.
-Nie.
-Serio.
-Dobra tak podsłuchiwałam chcę jechać z tobą.
-Czemu.
-Zawsze chciałam zobaczyć Polskę.
-Ok jeśli Kendall się zgodzi to możesz zemną jechać.
-Dzięki powiedziałam i wyszłam z pokoju, szybko poszłam do Kendalla jak zwykle siedział i oglądał zdjęcia z Jo.
-Kendall mam sprawę.
-Jaką powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Chcę jechać z Jamesem do Polski.

-Co powiedział patrząc na mnie.
-Chcę jechać do Polski James leci jutro i ja chcę z nim.
-A po co.
-Chcę zobaczyć Polskę.
-Aha chcesz zobaczyć Polskę.

-Tak.
-Dobra możesz z nim jechać.
-Dziękuję powiedziałam i pobiegłam do Jamesa.
-James krzyknęłam gdy byłam już przy jego drzwiach.
-Tak.
-Zgodził się.
-To fajnie idź się spakuj i jedziemy jutro o 6.00 ok.
-Ok to ja idę  pa, powiedziałam i pobiegłam do pokoju, żeby się spakować  nie brałam za wiele rzeczy jechałam tam tylko po to by dowiedzieć się czy jest tam Jo, gdy już się  spakowałam  wyszłam na dwór szłam sobie przed siebie nie wiem czemu, cały czas myślałam o tym jak się czuje Kendall bez Jo.
Nie wiem czemu ale szłam w stronę studia zobaczyłam tam Kendalla był zamyślony i smutny.
-Hej.
-Cześć Ciara nie szykujesz się na wyjazd.
- Już skończyłam.
-Yhymn to dobrze.
-Czemu jesteś taki smutny.
-Tęsknie za Jo.
-Ona wróci nie martw się.
-Mam nadzieję że wróci.
-Wiesz co powinieneś teraz zrobić.
-Co.
-Przejść się to zawsze pomaga.
-Masz rację dziękuję.
-Nie ma za co powiedziałam Kendall poszedł a ja wróciłam do domu obejrzałam jakiś film i poszłam spać w końcu jutro muszę wcześnie wstać.
O godzinie 5.00 ktoś mnie szturchał.
-Ciara powiedział cicho James .
-Tak.
-Wstawaj.
-Już wstaję powiedziałam nie lubiłam wcześnie wstawać ,ale dla Kendalla zrobię wszystko w końcu jest moim ukochanym kuzynem ,ale robię to też dla siebie Jo jest dla mnie jak starsza siostra brakuje mi jej i chcę ją znaleźć.
Gdy James mnie obudził szybko wstałam poszłam się umyć i ubrać.

I zeszłam na dół James siedział w kuchni i robił nam śniadanie.
-Jestem.
-Gotowa.
-Tak.
-To dobrze.
-Co tam robisz dobrego zapytałam.
-Jajka, bekon i  tosty.
-Łał królewskie śniadanie.
-Tak smacznego.
-Dziękuj  Zjadłam pyszne śniadanie i poszłam po swoje rzeczy.
-Masz wszystko zapytał.
-Tak.
-Ok. to idziemy  chodź.
-Dobrze powiedziałam i poszłam za Jamesem dojechaliśmy na lotnisko w ciągu 15 min załatwiliśmy wszystkie sprawy i mogliśmy już ruszać do Polski.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 65



Oczami Kevina:

-Ok to było super powiedziała.
-A nie  mówiłem.
-Nie chwal się tak.
-Ale ja się nie dokończyłem bo ktoś zadzwonił na domofon –Ja otworze powiedziałem  i poszedłem je otworzyć , w drzwiach stała Victoria.
-Cze nie dokończyłem bo zatkała mi usta rękom.
-Ci Jo tu jest.
-Tak.
-Mogę wejść.
-Tak choć.
-Dzięki.
-Kevin kto przyszedł powiedziała Jo.
-Ym nikt.
-Jak nikt powiedziała i przyszła do przedpokoju.
-Victoria co ty tu robisz powiedziała zaskoczona.
-Przyjechałam do Polski żeby cię znaleźć.
-Ale po co.
-Chcę żebyś  wróciła.
-Ale ja nigdzie nie wracam.
-Czemu.
-No bo nie.
-Kevin spróbuj ją jakoś przekonać.
-Victoria wiesz ja się nie chcę w to wtrącać, ja już z nią na ten temat rozmawiałem i nic nie dało pozwolicie, że ja wyjdę na chwilę a wy sobie porozmawiajcie, powiedziałem wychodzić  domu nie chciałem się w to wtrącać i po prostu wyszedłem.
Oczami Jo:

Gdy Kevin poszedł otworzyć usiadłam na fotelu i czekałam minęło 5 min a go nadal nie było postanowiłam, że tam pójdę i sprawdzę  czy wszystko w porządku.
-Kevin kto przyszedł powiedziałam .
-Ym nikt odpowiedział.
-Jak nikt powiedziałam i weszłam do przedpokoju.
Kiedy zobaczyłam Victorie  zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć, z jednej strony się cieszyłam, że żyje i ,że ją widzę ale z drugiej strony bałam się, nie wiedziałam czy komuś powiedziała, że tu wyjeżdża czy raczej nie.
-Victoria co ty tu robisz powiedziałam zaskoczona.
-Przyjechałam do Polski żeby cię znaleźć.
-Ale po co.
-Chcę żebyś  wróciła.
-Ale ja nigdzie nie wracam.
-Czemu.
-No bo nie powiedziałam pewnie.
-Kevin spróbuj ją jakoś przekonać.
-Victoria wiesz ja się nie chcę w to wtrącać, ja już z nią na ten temat rozmawiałem i nic nie dało pozwolicie, że ja wyjdę na chwilę a wy sobie porozmawiajcie, powiedział  wychodząc z  domu.
-Jo proszę cię.
-Vict nie proś mnie ja nie chcę.
-Ale czemu.
-Bo tu jestem bezpieczna i wy też.
-Może i tak ale oni cierpią , a co z Kendallem i Jamesem.
-Chyba nie powiedziałaś im, że ty jedziesz.
-Nie.
-To dobrze.
-Nie dobrze ranisz ich.
-Nie ja ich chronię.
-Za jaką cenę przewiesz oni my wszyscy cierpią.
-Lepsze to niż bać się o własne życie.
-Jo proszę cię oni się boją o ciebie a ty nie dajesz ani znaku życia.
-Victoria.
-Nie nie ma Victoria wiesz jak Kendall przez to cierpi niech wbije ci się w tom makówkę, że on nie umie bez ciebie żyć.
-A myślisz, że ja umiem jeśli tam wrócę to Alan nie da nam spokoju.
 -Może i nie da ale będziemy przynajmniej razem.
-Victoria a jeśli on kogoś skrzywdzi.
-Jo słuchaj za parę dni James ma urodziny i wiesz czego on sobie życzy.
-Czego?
-Chce  by jego siostra wróciła cała i zdrowa do domu.
Spojrzałam na Victorię i zaczęłam płakać.
-Jo nie płacz.
-Jak mam nie płakać skoro  tęsknie za wami a muszę być tu, żeby nic wam się nie stało.
-Zostanę w Polsce i będę cię dziennie odwiedzać  dopóki nie będziesz chciała wrócić.
-A James co z nim.
-Zadzwonię i powiem, że jestem u rodziców i zostanę tu na jakiś czas.
-A jeśli przyjedzie.
-To przyjedzie do moich rodziców.
-No dobrze.
-No ja teraz jadę do rodziców przyjadę jutro.
-Ok.
-Do zobaczenia powiedziała.
-Pa a Victoria.
-Tak.
-Nie mów Jamesow ,że tu jestem.
-Dobrze nic nie powiem.
-Dziękuję.
-Nie ma za co pa.
-Pa powiedziałam a Vict wyszła.
Oczami Jamesa:
Victoria  wyszła parę godzin temu nigdzie jej nie było nie odbierała telefonu wyszedłem na dwór żeby ją poszukać, lecz nigdzie jej nie było wróciłem do domu i poszedłem do naszej sypialni, sprawdzić czy może jednak już nie wróciła.
Wszedłem do środka nikogo nie było zobaczyłem ,że szafa jest uchylona lekko ją otworzyłem i zobaczyłem, że nie ma ubrań Victori. Złapałem za telefon i zadzwoniłem do niej.
Rozmowa Telefoniczna:
V:Halo
J:Victoria gdzie ty jesteś.
V:Jestem w Polsce.
J:A co ty tam robisz.
V:Pojechałam odwiedzić rodzinę.
J:Czemu nic nie powiedziałaś.
V:Przepraszam śpieszyłam się.
J:Tak bardzo, że zapomniałaś chodź by kartkę zostawić.
V:No tak przepraszam.
J:Wiesz jak ja się martwiłem najpierw znika Jo bez słowa a teraz ty.
V:Przepraszam.
J:Ok. jutro z rana tam przyjadę.
V:Co ale po co nie ma potrzeby.
J:Jest nie dyskutuj do jutra pa.
Rozłączyłem się spakowałem potrzebne mi rzeczy i ze zmęczenia postanowiłem iść już spać.
------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za to,że tak rzadko piszę ale nie miałam czasu.
Dziś napisałam Rozdział jest kiepski ale nie mam weny na pisanie :(
Przepraszam i mam nadzieję,że chociaż trochę wam się spodoba.

wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 64



Oczami Victorii:

Wróciłam do domu niby nic się nie zmieniło ale odkąd  nie ma Jo nic tu nie jest akie samo.
Kendall siedzi w pokoju i nie chce z nikim rozmawiać , wszyscy są jacyś załamani a ja nie wiedziałam co zrobić, poszłam do Kendalla żeby z nim porozmawiać podeszłam do jego pokoju i zapukałam.
-Kto tam.
-Kendall to ja Victoria.
-Wejdź.
-Dzięki powiedziałam i weszłam do środka.
-Co chcesz.
-Możemy porozmawiać.
-O czym.
-Nie o czym tylko o kim o Jo.
-A co chcesz wiedzieć.
-Czy Jo zostawiła jakąś kartkę.
-Tak ale za dużo tam nie napisałam.
-A mogę ją zobaczyć.
-Ym tak masz.
-Dzięki wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać.

Dla Kendalla:
Jeśli to czytasz to oznacza ,że mnie już niema.
Musiałam uciec Alan mnie ściga, dla waszego bezpieczeństwa uciekłam.
Wiem, że nie postępuje dobrze ale jeśli to was ocali to poświecę wszystko co mam, żeby was ratować.
Proszę nie szukaj mnie lepiej by nikt nie wiedział, gdzie jestem dzięki temu i ja i wy macie spokoju od Alana.
                                                                                         Kocham was Jo.

- Yhymn dzięki.
-Vic.
-Tak.
-Ty wiesz gdzie ona jest prawda.
-Podejrzewam obiecuję, że jeśli ją znajdę od razu sprowadzę do domu.
-Dziękuję Victoria.
-Nie ma za co ja muszę już iść pa.
-Pa. Powiedział a ja wyszłam  postanowiłam na własną rękę poszukać Jo. Wyszłam z domu poszłam do parku w którym zawsze byłam z Jo, usiadłam na ławce i zaczęłam myśleć nad tym gdzie może być Jo.
- Tu na pewno by nie została, więc może jest w Polsce, a jeśli nie hymn zawsze warto spróbować mówiłam sama do siebie. Postanowiłam, że pojadę do Polski i tam poszukam Jo na pewno tam ją znajdę.
Wróciłam do domu włożyłam parę rzeczy do torebki zamówiłam bilet i zeszłam na dół gdy już byłam przy drzwiach usłyszałam Jamesa.
-Kochanie gdzie idziesz.
-Ja idę em idę.
-No gdzie idziesz.
-Idę do parku.
-Do parku teraz.
-Tak.
-Może pójdę z tobą.
-Nie spokojnie przejdę się i wrócę.
-Na pewno.
-Tak nie martw się wszystko będzie ok, powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Ok. wierze ci.
-To dobrze pa, powiedziałam i wyszłam z domu szybko poszłam do parku i czekałam na taxi , po paru minutach przyjechał w niecałe 10 min dojechałam  na lotnisko, po dwóch godzinach weszłam do samolotu już nie mogłam się doczekać kiedy znajdę Jo.

Oczami Jo:

Obudziłam się o 9.00 w Los Angeles jest dopiero 19.00 trochę tęskniłam, za Kendallem i resztą ale wiedziałam że tak będzie lepiej.
Zeszłam na dół bardzo ładnie pachniało w kuchni z ciekawości weszłam do niej i co zobaczyłam, mój brat gotował i przy okazji śpiewał nie wiedziałam, że aż tak to lubi stałam tam i słuchałam jak śpiewa nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, cały tekst szedł prosto z serca.
-Cześć siostra usłyszałam.
-O Kevin cześć.
-Długo tu stoisz.
-Ym nie z jakieś 10 min.
-Czyli słyszałaś jak śpiewam.
-Tak i powiem ci, że śpiewasz niesamowicie.
-Dzięki.
-Czemu nie śpiewasz zawodowo.
-Jakoś nie mam ochoty.
-Po prostu boisz się ludzi.
-Ja się niczego nie boję.
-Jasne.
-No tak.
-Ok. już ci wierzę.
-Siadaj smacznego.
-Dzięki i wzajemnie, szybko zjadłam śniadanie i poszłam do salonu.
-Jo.
-Hymn.
-Powiedź mi co tam u Victori.
-U Victori.
-Tak.
-A no tak u twojej i mojej przyjaciółki.
-Yhymn.
-U niej chyba już dobrze.
-Jak to chyba.
-Bo miesiąc temu miała wypadek.
-Co się stało.
-Taki chłopak się na mnie uwziął i nie dał mi żyć, pewnego dnia mi groził ,że jeśli nie odejdę to coś się stanie, nie brałam go na poważnie i w końcu skrzywdził Victorię.
-Ale gnojek.
-A ty dalej się w niej kochasz.
-Co ja nie.
-Nie już ci przeszło.
-Tak a skąd wiesz ,że mi się podobała.
-Oj bo ja wiem wszystko.
-Jak.
-Ściany mają uszy.
-No tak zawsze potrafiłaś podsłuchiwać.
-Tak potrafiłam.
-To dobrze.
-Tak ale na ciebie zawsze leciały jakieś laski.
-Bo jestem przystojnym facetem spójrz na to.

-Ha ha to na to wyrywasz laski sprytne.
-Tak wiem.
-Jesteś dziwny.
-To też wiem tak jak ty.
-No tak tak.
-A co nie.
-Nie bo ja jestem fajna ty nie.
-Ale wredna założę się ,że jestem lepszy od ciebie.
-W czym.
-W śpiewaniu.
-Ok.
-Dobra ty śpiewasz pierwsza.

-Ok. zaśpiewam Undeniable

I don't know where you came from
I don't know how
You got underneath my skin, I can't get you out
Why can't I hang on to my senses
I try and I try but it makes no difference it's

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

Maybe I think too much I overanalyze
My heart is feeling what my head wants to deny
What's done is done and I can't ever change it
I'm so far gone and I don't know how to explain it
It's so

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

The snow will fall in winter
The moon will pull the tide
Some things will never change
So why even try

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

-No tak fajnie teraz ja zaśpiewam "Counting Stars"- One Republic


Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Yeah, we'll be counting stars

I see this life
Like a swinging vine
Swing my heart across the line
In my face is flashing signs
Seek it out and ya shall find
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

I feel something so right
Doing the wrong thing
I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

I feel the love
And I feel it burn
Down this river every turn
Hope is a four letter word
Make that money
Watch it burn
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

And I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that downs me makes me wanna fly

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned

Everything that kills me makes me feel alive

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
-Ok to było super.
-A nie  mówiłem.
-Nie chwal się tak.
-Ale ja się nie dokończył bo ktoś zadzwonił na domofon –Ja otworze powiedział i poszedł.

Oczami Kevina:

-Skończyłem śpiewać i czekałem na reakcje Jo.
-Ok to było super powiedziała.
-A nie  mówiłem.
-Nie chwal się tak.
-Ale ja się nie dokończyłem bo ktoś zadzwonił na domofon –Ja otworze powiedziałem  i poszedłem je otworzyć , w drzwiach stała Victoria.
-Cze nie dokończyłem bo zatkała mi usta rękom.
-Ci Jo tu jest.
-Tak.
-Mogę wejść.
-Tak choć.
-Dzięki.
-Kevin kto przyszedł powiedziała Jo.
-Ym nikt.
-Jak nikt powiedziała i przyszła do przedpokoju.
-Victoria co ty tu robisz powiedziała zaskoczona.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 63

Oczami James:
Siedzieliśmy w szpitalu u Victori, minął miesiąc a ona wciąż się nie budzi,
-James chodźmy już powiedział Carlos.
-Nie chcę.
-James choć Victoria i tak się nie obudzi powiedział Carlos.
-Obudzi się.
-Choć.
-Jeszcze chwilę.
-James trzeba sprawdzić czy z Kendallem wszystko ok.
-Dobrze zobaczymy się jutro Victoria powiedziałem całując ją w czoło chciałem wyjść lecz ona złapała mnie za rękę i powiedziała.
-Nie idź.

-Victoria ty żyjesz.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedziałem prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też się cieszę, są tu wszyscy.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu jestem.
-Co.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedziałem podając Victori telefon.

Oczami Victori:
Obudziłam się cała obolała widziałam Jamesa chciał gdzieś pójść  złapałam go za rękę by nie odchodził.
-Nie idź powiedziałam.
-Victoria ty żyjesz mówił zaskoczony.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedział prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też są tu wszyscy  zapytałam.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu jestem powiedziałam przestraszona.
-Co zapytał.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedział i podał mi telefon.
-Dzięki wybrałam numer do Jo dzwoniłam aż w końcu ktoś odebrał.
Rozmowa telefoniczna:
J:Halo.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie  mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest  już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie mnie tak będzie dla was lepiej.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć pa.
V. Jo halo gdy Jo się rozłączyła już wiedziałam gdzie może być spojrzałam na Jamesa i powiedziałam.
-James.
-Tak.
-Zawołaj lekarza.
-Dobrze powiedział i poszedł, po 5 min James wrócił z lekarzem.
-O widzę, że już się pani obudziła, jak się pani czuję.
-Dobrze panie doktorze.
-To się cieszę poleży pani w szpitalu jeszcze z tydzień, a potem panią puścimy do domu.
-Panie doktorze nie będę tu leżała prozę o wypis.
-Słucham.
-Panie doktorze proszę mnie natychmiast wypisać.
-Nie mogę.
-Może pan na moją odpowiedzialność.
-Ale pani się dopiero obudziła.
-Wiem już i tak za długo tu jestem proszę o wypis.
-Niech będzie ale wychodzi pani na własną odpowiedzialność.
-Tak.
-Dobrze zaraz wracam.
-Victoria co ty wyrabiasz odbiło ci.
-Nie James muszę z tond wyjść i znaleźć Jo.
-Niby jak powiedziała ci gdzie jest.
-Nie ale ja ją znajdę.
-My ją szukamy ty powinnaś odpoczywać.
-James proszę ci w domu odpocznę.
-Z tobą to się nie da żyć, no dobrze niech będzie wracamy do domu.
-Wreszcie, na wypis nie musiałam długo czekać po 1 godz byłam już w domu.

Oczami Jo:
Siedziała w pokoju gdy nagle zadzwonił telefon spojrzałam na wyświetlać była to Victoria.
-Czyżby już się wybudziła ze śpiączki, zapytałam sama siebie i odebrałam telefon.
J:Halo powiedziałam.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie  mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest  już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie mnie tak będzie dla was lepiej nie mogłam ich narazić na niebezpieczeństwo.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć pa, odłączyłam się nie mogłam już z nią rozmawiać, zeszłam na dół do salonu siedział tam już Kevin  spojrzał na mnie i powiedział.


-Co ci się stało Jo zachowujesz się dziwnie.Zdziwiło mnie jego pytanie w końcu nigdy mnie o to nie pytał.
-A od kiedy cię to interesuje.
-Tego się spodziewałem posłuchaj Jo muszę ci opowiedzieć pewną historię usiać i słuchaj.
-Historię co ty.
-Jo proszę.
-No dobrze powiedziałam siadając na fotelu.
Parę lat temu pewna rodzina miała syna, nazwali go Kevin bardzo go kochali lecz chcieli mieć również małą córkę, by ich trzy  letni syn nie był sam a, że jego mama nie mogła zajść już w ciążę, postanowili więc przyjęli pod swój dach roczną dziewczynkę o pięknych  blond włosach i brązowych oczach, chłopiec szybko pokochał swoją młodsza siostrę i nadał jej na imię Jo.
Siostra rosła zdrowo i z dnia na dzień była coraz piękniejsza, jej brat  zawsze bronił ją przed złem lecz pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy dziewczynka miała 10 lat rodzice przestali zajmować się jej starszym bratem, w ciąż powtarzali jaka ona zdolna i mądra chłopak był załamany , tak bardzo kochał siostrę a potem zaczął czuć do niej nienawiść , nie ważne było jak się starał jego siostra i tak była lepsza, gdy dziewczyna miała 18 lat wyjechała do Los Angeles i tam zamieszkała, jej starszy brat myślał, że choć wtedy rodzice zaczną go zauważać , lecz nic takiego się nie stało. Gdy jego rodzice zginęli przyrzekł sobie, że nigdy za nimi nie zatęskni i, że zapomni o swojej siostrze. Lecz pewnego razu jego siostra wróciła z Los Angeles załamana i choć jej brat obiecał sobie, że nigdy się już  nią nie przejmie to gdy widział ją załamaną od razu cierpiał, nie ważne co mówił w głębi serca kochał swoją młodszą  siostrę.
-Koniec  historii.
 -Kevin ja nie wiedziałam, że ty to tak od czuwasz  przepraszam cię to moja wina.
-T o nie twoja wina to było kiedyś powiedź mi co cię gryzie.
-To długa historia.
-Mamy czas co jest.
-No więc opowiedziałam mu o wszystkim o tym jak Alan zabił Demona o tym jak przez niego prawie zerwałam z Kendallem i o tym, że przez niego Victoria jest w szpitalu.
-Chcesz mi powiedzieć, że on ci groził a ty się go bałaś i uciekłaś.
-Nie bałam się, że mi coś zrobi tylko, że może skrzywdzić  moich przyjaciół.
-Wiesz coś ci powiem.
-Co.
-Po patrz na mnie.

-Hymn.
-Jo powinnaś przestać się bać jeśli chcesz możesz tu zostać, ale oni powinni wiedzieć gdzie jesteś.
-Ale jak Alan się dowie to co wtedy.
-Słuchaj nie pozwolę  żeby coś ci się stało.
-Naprawdę.
-Tak może przez te lata byłem złym bratem, ale to się zmieni  uwierz mi.
-Dobrze.
-No to teraz zagrajmy coś.
-Co.
-Znasz jakieś fajne piosenki.
-Tak a ty umiesz grać na gitarze.
-Tak a co.
-Nie wiedziałam.
-No to już wiesz założę się że gram na niej dwa razy lepiej niż ty.

-Ha ha dobry żart Kevin.
-Ja nie żartuję.
-Ok. no to gramy siedzieliśmy razem z Kevinem do 1 w nocy potem ze zmęczenia każdy z nas poszedł do swojej sypialni.