piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 37

-No to jaki masz plan.
-Zrobimy tam ty najpierw powiedz mi co on ci zrobił,że aż tak go nie nienawidzisz co.
-No wiesz wszystko się zaczęło od tego,że 3 tygodnie temu spotkałam go w dalszej części parku no i on się do mnie  przystawiał.
-Ale gnojek a powiedziałaś to Kendallowi.
-Tak ale on uważa,że przewidziało mi się lub jego słowa źle go zrozumiałaś.
-To proste jest idiotą.
-No wiesz.
-A co nie.
-No może masz rację.
-No oczywiście,że mam kiedy nie miałem.
-Kiedyś nie będziesz miał zobaczysz.
-Ok zobaczymy kiedy.
-Kiedyś dość tego mów jaki masz pomysł.
-A no zrobisz tak pójdziesz na dół do Alana i zaczniesz mu mówić dlaczego chciał cię skrzywdzić a teraz udaje anioła a ja to wszystko nagram.
 -Super pomysł jesteś geniuszem.
-Nie jestem twoim przyjacielem który kucha aktorstwo i tyle.
-Tak jasne czekaj dam ci kamerę podeszłam do szafki wyciągałam kamerę i mu ją dałam.
-Dobra kamerę mam teraz twoja rola.
-No ok to choć wyszliśmy z pokoju mieliśmy takie szczęście,że wszyscy byli na dworze tylko Alan w kuchni weszłam do środka i usiadłam na krześle.
-O proszę kto tu przyszedł nagle przestałaś się mnie bać.
-Nie bałam się ciebie i bać nie będę.
-Tak to czemu cały czas mnie mijasz od czasu kiedy w parku chciałem się pobawić.
-Co proszę pobawić jeśli gwałt to dla ciebie zabawa to ty chyba jesteś chory.
-Ty to tak nazywasz dla mnie to tylko zabawa nic by ci się nie stało.
-Nic straciła bym godność.
-A ty tylko o tym dla mnie jesteś taka jak każda dasz się przelecieć a potem nigdy mnie nie zobaczysz.
-Wolała bym zginąć niż ci się oddać.
-Skarbie uspokój się  to tylko chwila zapomnienia i nic więcej.
-Odwal się chwila zapomnienia ty jesteś na prawdę chory.
-Przesadzasz choć nie będzie tak źle dasz mi się to nie będzie boleć powiedział i pomału podchodził w domu mojego brata on buł pojebany.
-Dam to ja ci zaraz w pysk jak się nie odczepisz od niej powiedział Avan wchodząc do kuchni.
-No proszę twój przyjaciel przeszedł.
-Zostaw ją i tak wszyscy się dowiedzą prawdy.
-Ha ha ciekawe jak.
-A tak,że cię nagrałem i pokarzę Kendallowi co robisz Jo powiedział pokazując kamerę.
-Tak myślisz.
-Tak powiedział a Alan walną w kamerę a ona spadła na ziemię i się rozbiła.
 -A teraz wszystko jest tam powiedział Avan spoglądając na rozbitą kamerę.
-No i co teraz mu pokarzesz.
-Nic wszystko słyszałem szedłem do kuchni po szklamkę wody jak mogłeś jakim prawem się do mojej dziewczyny przystawiasz.
-Kendall to nie tak oni mnie wrobili.
-Wiesz co lepiej się z tond wynoś bo cie chyba zabije.
-No i dobrze,że tak wyszło i tak jesteście idiotami.
-Wynoś się powiedział Kendall a Alan od razu wyszedł z domu Kendall spojrzał się na mnie.
-Jo zaczął.
-Nie Kendall nie chcę teraz z tobą rozmawiać rozmawiać jak mamy być razem skoro ty mi nie wierzysz powiedziałam i wyszłam z domu razem z Avanem.
-Jo nie powinnaś tak reagować on zrozumiał swój błąd.
-Trochę za późno.
-Jo Avan złapał mnie za rękę posłuchaj powinnaś wrócić dzwoni do ciebie cały czas idź z nim porozmawiać a nie się rzucać.
-Ok masz rację Avan dzięki i do zobaczenia za niedługo.
-Cześć powiedział i poszedł w swoją stronę weszłam do domu od razu poszłam do naszej sypialni na łóżku leżał Kendall i dzwonił domnie.
-Kendall powiedziałam a on zerwał się z łóżka i do mnie podszedł.
-Nie rób tak kiedy dzwonię odbieraj proszę odbieraj powiedział i mocniej się przytulił.
-Przepraszam wyładował mi się telefon.
-Nie to ja cię przepraszam jak mogłem nie zauważyć tego wszystkiego byłem idiotą.
-Kendall już dobre co było to było teraz jest wszystko dobrze chodźmy spadź.
-Chcesz spać o godzinę 19.00.
-Tak ale ty nie.
-Czemu.
-Zaśpiewasz mi coś.  
-No jasne umyj się a potem ci coś zaśpiewam.
-Ok powiedziałam umyłam się ubrałam i położyłam się Kendall też się umył wziął gitarę i zaczął grać.
She said it's been a little while now
What are we, cause they said she doesn't tie it down
We still playing
I say, don't listen to a word that they say
Cause I'm the one whose calling you baby
So baby, its you and me

If we want we can call it love
Cause I know we're meant to be
We don't need to find a name for us
Cause we both know how we feel

It is what it is
Yeah woah
It is what it is
Yeah
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is

I say, you're a little unsure
Just follow me
My heart says
You're the one for sure
So let us be

I say, listen to what your heart's saying
Cause I'm the one whose calling you baby
So baby, its you and me

If we want we can call it love
Cause I know we're meant to be
We don't need to find a name for us
Cause we both know how we feel

It is what it is
Yeah woah
It is what it is
Yeah
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is
Yeah woah
It is what it is
Yeah
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is

If we want we can call it love
There aint no need to find a name for us

It is what it is
Yeah woah
It is what it is
Yeah
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is
Yeah woah
It is what it is
Yeah
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is
It is what it is
It is what it is
We don't need to find a name for us
Cause we both know that its real
It is what it is 

Uwielbiałam kiedy śpiewał czułam się taka bezpieczna pierwszy raz od pojawienia się Alana mogłam zasnąć z uśmiechem na twarzy.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 36

Obudziłam się w łóżku choć tu nie przyszłam ciekawe kto mnie tu zaniósł spojrzałam na zegarek była dopiero 6.00 Kendall nie było w pokoju ciekawe gdzie poszedł raczej jest tak że to ja się męczę by go obudzić dziwne wstałam poszłam do łazienki ściągnęłam z siebie te wczorajsze ubrania i wzięłam gorący prysznic umyłam się  ubrałam.

Po wszystkim wyszłam z pokoju zawsze zastanawiało mnie co to za drzwi obok pokoju Jamesa postanowiłam to sprawdzić weszłam tam a co się okazało to był pokój muzyczny.













Był piękny usiadłam na krześle wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam grać nie zastanawiałam się czy ktoś mnie zobaczy czy nie teraz interesowała mnie tylko muzyka gdy śpiewałam czułam się wolna mogłam powiedzieć wszystko co mi leży na sercu nie zastanawiając się po prostu grać tylko tyle wiedziałam to była moja energia na dalszą walkę.
Katelyn Tarver - Something in meAt the end of my street
That's where we all meet
Talk about nothin nowhere to go
You're into that scene
But inside i could scream
It's a desert where nothin can grow
I would stay here of i could
But i know it would do no good
Maybe someday you will understand

Chorus
Something in me wants to reach with both hands
Go over the edge and see where i land
Something in me wants to know what's out there
It's something that i've gotta do
It's not you it's something in me

You're bathed in the light
Each night after night
Watching your life pass you by
I know you had your dreams
But now it just seems
You've settled for less why should i
I know you're scared that i'll get hurt
But don't you think it's so much worse
To give it up before you even try

Chorus

If i listen to my voice
It leaves me no choice
I would stay here if i could
But i know it would do no good
Maybe someday you will understand


Repeat chorus
-Piękne śpiewasz powiedział ktoś odwróciłam się u zobaczyłam.
-Avan co ty tu robisz tak wcześnie.
-Przeszedłem ostatnio dowiedziałem się,że masz problemy.
-Od kogo ty to wiesz kto ci to powiedział.
-Sama teraz mi powiedziałaś.
-A no tak zawsze tak robiłeś gdy chciałeś się dowiedzieć co mi jest.
-No widzisz to co się gryzie,że śpiewasz smutne piosenki.
-Wiesz bo do naszego domu przychodzi dziennie pewien chłopak zwany Alan i cały czas psuje mi wszystko.
-Wiesz co pomogę ci.
-Jak.
-Najpierw zaśpiewamy piosenkę.
-A co to pomoże.
-To,że będzie trudniej bo będziemy śpiewać po Hiszpańsku.
-Serio chcesz.
-No jasne,że chce przecież nas tego uczyli w 1 klasie.
-No tak czyli jaką śpiewamy.
- Te creo
-Nie możemy innej.
-Nie śpiewaj nie gadaj.
-Ok zaczęliśmy śpiewać i świetnie się przy tym bawić.

No se si hago bien,
No se si hago mal
No se si decirlo,
No se si callar;

Que es esto que siento
Tan dentro de mí,
Hoy me pregunto
Se amar es así…

Mientras algo me hablo de ti,
Mientras algo crecía en mí,
Encontré las respuestas a mi soledad
Ahora se que vivir es soñar.

Ahora sé que la tierra es el cielo,
Te quiero,
Te quiero.

Que en tus brazos ya no tengo miedo,
Te quiero
Te quiero

Que me extrañas con tus ojos,
Te creo,
Te creo…

Y Cuando te acercas
No se cómo actuar.
Parezco una niña.
Me pongo a temblar

No se qué me pasa
No se si es normal.
Si a todas las chicas
Les pasa Algo igual.

Mientras algo
Me hablo de ti,
Mientras algo
Crecía en mí,

Encontré las respuestas a mi soledad
Ahora sé que vivir es soñar.

Ahora sé que la tierra es el cielo,
Te quiero,
Te quiero

Que en tus brazos ya no tengo miedo,
Te quiero,
Te quiero.

Que me extrañas con tus ojos,
Te creo,
Te creo…

Que me extrañas
Que me llamas
Te creo,
Te creo…

Te quiero,
Te quiero…
Ahora sé que la tierra es el cielo…

Te quiero,
Te quiero…
Que en tus brazos ya no tengo miedo,

Que me extrañas con tus ojos,
Te creo,
Te creo…

Que me extrañas
Que me llamas
Te creo,
Te creo…

No sé si hago bien,
No sé si hago mal
No sé si decirlo,
No sé si callar;


-No i co nie czujesz się lepiej.
-Powiem ci,że dzięki tobie czuję się bardzo dobrze.
-No widzisz a może się przejdziemy spędzimy cały dzień tak jak kiedyś.
-Wiesz co ci powiem z miłą chęcią może na chwilę zapomnę o tym wszystkim.
-No to zapraszam poszliśmy na dół wszyscy jeszcze spali wyszliśmy z domu wzięłam Demona  z nami bo bardzo polubił Avana szliśmy do parku tam było cicho i spokojnie usiedliśmy na ławce u siedzieliśmy.
-I co teraz uczysz się dalej czy już skończyłaś.
-Wiesz chciałam iść na studia ale ja kocham śpiewać a nie leczyć.
-No to dlaczego nie śpiewasz.
-Ja się boje publiczności.
-Co dlaczego przecież śpiewasz nieziemsko.
-Dzięki ale to i tak nie pomoże.
-Czemu.
-Bo ja nie chce śpiewać przed wszystkimi jeśli kogoś zawiodę to co wtedy będzie.
-Ty na pewno nikogo nie zawiedziesz.nie wierzę w to byś kogoś zawiodła.
-Dzięki ale tylko ty tak uważasz.
-Wszyscy tak uważają tylko ty nie umiesz się do tego przyznać.
-Ale.
-Proszę cię nie kłam nie mi wiem,że się boisz ale jesteś najlepsza  i nikt nie będzie lepszy.
-Serio.
-Tak proszę zrób to dla minę i wróć do High Scholl.
-Ale to jest liceum ja już liceum zdałam.
-No tak ja też ale to są  liceum i studia.
-No nie wiem.
-Proszę albo zrobimy tak jeśli wrócisz zemną do szkoły to ja pomogę ci pozbyć się Alana z twojego życia.
-To jest szantaż.
-Tak.
-Ok jeśli pomożesz pozbyć mi się Alana to się zgadzam.
-Ok więc choć podpiszemy papiery w szkolę i potem wrócimy do ciebie.
-Dobra powiedziałam i poszłam z nim do szkoły weszliśmy to sekretariatu dostałam papiery do wypisania.
Imię:Jo
Nazwisko: Marks
Wiek:19 lat.
Data urodzenia:10.12.1993
Miasto:Melrose Avonu  4 th Flar
Kod:8060
Imię i nazwisko rodzica lub opiekuna prawnego:
-Muszę to pisać.
-Co.
-No to imię opiekuna.
-Tak.
-Ok
Imię i nazwisko rodzica lub opiekuna prawnego:James Maslow
Jakie znasz języki:Angielski,Polski,Hiszpański,Francuski Czeski i Włoski,
Na samym końcu katy pisało.
 Dziękujemy za wypisanie karty
-Ok wypełniona.
-No to teraz do sekretariatu i możemy iść.
-Ok oddałam papiery do sekretariatu i chciałam wyjść.
-Ym przepraszam na chwilę.
-Tak.
-James Maslow kim dla ciebie jest.
-James jest moim bratem.
-Na prawdę.
-Tak.
-No proszę na pewno umiesz pięknie śpiewać.
-Ja bym tam nie powiedziała,że pięknie.
-A tam na pewno więc tak za tydzień dowiesz się czy się tu dostałaś.
-Dobrze dziękuje do widzenia.
-Do widzenia odpowiedziała a my wyszliśmy.
-Łał nie było tak źle.
-No .
-A teraz ty musisz wykonać swoją obietnicę.
-No pewnie,że wykonam tylko najpierw pójdziemy do ciebie.
-Spoko weszliśmy do domu wszyscy już siedzieli w kuchni.
-Siemka.
-Cześć gdzie byłaś zapytał James.
-Byłam za Avanem.
-A co robiliście zapytał się Kendall.
-Nic odpowiedziałam obojętnie nagle zaczęłam go obchodzić coś dziwnego.
-Jak to nic po coś musieliście wyjść powiedziała Victoria.
-Avan namówił mnie bym zaczęła chodzić do szkoły muzycznej.
-No to ekstra wreszcie  twój talent się nie zmarnuję.
-Victoria jak talent.
-No nie udawaj słyszałam jak śpiewasz.
-Ok Avan idziemy.
-No jasne poszliśmy do mojego pokoju.
-No to jaki masz plan.
-Zrobimy tam.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 35

Weszłam do pokoju było ciemno nie możliwe było by wszyscy już spali była dopiero 21.00 ciekawe gdzie są wszyscy stanęłam przed szafą i zaczęłam wyciągać swoje ubrania już byłam pewna wyjeżdżam i koniec mam dość Alana zniszczył mi wszystko mam dość jego i tego wszystkiego powiedziałam sama do siebie i w pewnym momencie do pokoju wleciała jak błyskawica Victoria.
-Co ty robisz nigdzie nie wyjedziesz powiedziała zła.
-Skąd wiesz,że wyjeżdżam.
-James mi powiedział.
-No tak długi język.
-Dlaczego chcesz wyjechać.
-Bo mam dość Alana i tych jego docinek.
-Nie poznaję cię.
-Co powiedziałam zaskoczona.
-To nie ta Jo którą znam.
-Czemu tak mówisz.
-Moja przyjaciółka jest twarda nie ugięta szalona wesoła i nigdy ale to naprawdę nigdy się nie poddała.
-To było kiedyś.
-Kiedyś czy nie to dalej ty nie możesz się poddać.
-Ale...
-Nie ma żadnych ale jeśli teraz się podasz pokarzesz Alanowi,że może zrobić wszystko a ty i tak się  przednim ugniesz.
-Masz rację chce wojny to wojny dostanie powiedziałam.
-I tak masz trzymać teraz moja droga schowaj swoje ubrania do szafy i prześpij się bo jutro będzie ciężki dzień.
-Dziękuje ci za wszystko powiedziałam przytulając ją.
-Nie m za co pamiętaj ja i James zawsze ci pomożemy.
-Cieszę się,że was mam.
-A ja cieszę się,że mam taką wspaniałą przyjaciółkę jak ty i pamiętaj zawsze ci pomogę.
-Dziękuje Victoria bardzo ci dziękuje.
-Nie masz za co dziękować idź spać jutro zastanowimy się co zrobić z Alanem.
-Ok dobranoc.
-Dobranoc powiedziała i wyszła z mojego pokoju rozpakowałam się umyłam i poszłam spać.
Oczami Victorii:
Wyszłam z pokoju Jo i poszłam do Jamesa.
-Jak ona się czuje powiedział.
-Dobrze choć bywało lepiej.
-Ale się nie wyprowadza prawda.
-Na szczęście nie udało mi się ją namówić by została z nami.
-Jesteś nie samowita.
-Dzięki powiedziałam kładąc się na łóżku.
-I co tera będzie.
-Nie mam pojęcia trzeba coś zrobić z tym Alanem puki nic się nie stało bo za nie długo nawet my nie powstrzymamy Jo od wyjazdu z tond powiedziałam do Jamesa.
-Tak ale co on powie to Kendall robi.
-Wiem i dlatego coś z nim musimy zrobić.
-Ale co powiedział James.
-Nie wiem na razie nie wiem zobaczymy jutro może coś wymyślę.
-Tak twój geniusz natchnie cię z godziny na godzinę.
-A co nie wierzysz.
-Nie no oczywiście że wierzę.
-No spróbował byś nie.
-Oj księżniczko ja zawsze w ciebie wierzę.
To się cieszę powiedziałam tuląc się do niego.
-Mała idziemy już spać.
-Z miłą chęcią.
-Dobranoc Victoria.
-Dobranoc James powiedziałam i zasnęłam.
Oczami Jo
-Dobranoc powiedziała i wyszła z mojego pokoju rozpakowałam się umyłam i poszłam spać lecz niestety sen mi nie sprzyjał w ciąż odwracałam się z boku na bok słyszałam jak pijany Kendall wszedł do pokoju położył się obok i zasnął podniosłam się lekko i spojrzałam na niego.
-Ty to się dobrze bawisz powiedziałam do śpiącego Kendalla i wyszłam z pokoju szłam na dól wszędzie było ciemno i cicho przez przypadek usłyszałam jak Alan z kimś rozmawia przez telefon.
 Rozmowa Alana
-Tak.
-Wiem już niedługo go wykończę.
-Dziewczyna no jasne że będzie twoja .
-Tak wiem nic jej nie zrobię nie martw się w swoim czasie wrócę z nią do ciebie.
-Tak do widzenia powiedział i się rozłączył odwrócił się a ja szybko pobiegłam do pokoju nie miałam pojęcia o kogo mu chodzi lecz wiedziałam jedno muszę się go pozbyć jak najszybciej całą noc nie zmrużyłam oka tylko siedziałam i zastanawiałam się z kim i o kim mówił Alan straszne mnie to drażniło spojrzałam na zegarek była już 7.10 a ja całą noc nie spałam wstałam poszłam się umyć i ubrać.


















Wyszłam z łazienki podeszłam do Kendall i próbowałam go obudzić.
-Kendall wstawaj.
-Jo zostaw mnie ja chce spać powiedział i obrócił się do mnie plecami.
-Kendall powiedziałam.
-Zostaw mnie powiedział i nakrył się kołdrom.
-Jak sobie chcesz powiedziałam i wyszłam z pokoju poszłam na dól wszyscy już tam byli.
-Cześć.
-Siemka Jo gdzie Kendall.
-Śpi pijany.
-Co wczoraj się nawalił zapytał Carlos.
-Tak.
-A z kim zapytał Logan.
-A jak myślisz spojrzałam na niego.
-A no tak twoje oczy wszystko mówią.
-No oczywiście przecież ja mam czarodziejskie oczy.
-No pewnie a jak się czujesz zapytała Camil tuląc się do Logana.
-Dobrze.
-Na pewno.
-Tak choć bywało lepiej.
-Czemu wyglądasz jak byś chciała spać.
-Ponieważ całą noc nie spałam.
-Dlaczego.
-Nie umiałam.
-Przez Alana powiedziała Victoria.
-Tak.
-Mówiłam ci,że masz się nim nie przejmować tylko odpocząć.
-Tak wiem ale ja tak straszne umiem.
-Powinnaś się zdrzemnąć nie wyglądasz za dobrze.
-Dzięki James kobiety kochają to słuchać.
-Sorry ale taka prawda.
-Może i masz rację powiedziałam siadając przy stolę.
-Idź spać powiedział Victoria.
-Nie nic mi nie będzie.
-Jasne powiedzieli i poszli oglądać telewizor a ja położył głowę na stół i chyba zasnełam bo nic nie pamiętam.
Oczami Jamesa:
Weszłem do kuchni by zapytać się Jo czy chce oglądać z nami film ale ona spała wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju położyłem na łóżku i wyszedłem zeszłem na dól oglądaliśmy filmy aż do 23.00 a potem poszliśmy spać.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 34

Obudziłam się obok mojego kochanego blondaska z jednej strony miałam ochotę mu przywalić za wczoraj ale z drugiej strony bardzo mi go brakowało od kąt pojawił się Alan nie mieliśmy czasu dla siebie cały czas tylko się kłóciliśmy i nic po za tym miałam wielką ochotę coś mu zrobić poszłam do łazienki umyłam się ubrałam na zlewie leżała butelka z wodą wzięłam ją.








Wyszłam z łazienki podeszłam do Kendalla i oblałam go wodą Kendall ze strachu zleciał z łóżka.
-Jo co ty robisz.
-Mszczę się za twoją głupotę.
-Wiesz co ja idę się wysuszyć i ubrać a ty lepiej uważaj bo to co zrobiłaś nie zostanie ci wybaczone powiedział wchodząc do łazienki.
-Ok ja będę w kuchni kochanie powiedziałam wychodząc z pokoju poszłam na dół niestety w kuchni siedział Alan pijąc herbatę.
-Cześć powiedział do mnie śliczne wyglądasz.
-Odczepisz się w końcu.
-Nie mogę jesteś taka piękna nie wiem jak możesz być z takim chłopakiem jak Kendall.
-Ty wiesz,że podnosisz mi ciśnienie.
-Oj nie denerwuj się złość piękności szkodzi nie wiesz o tym.
-Takie mądrości możesz mówić laską które na ciebie lecą a nie mi.
-Spokojne zmienisz zdanie i też mnie pokochasz.
-Nie w tym świecie debilu.
-To jest twoje zdanie a nie moje.
-Czy ty nie rozumiesz co do ciebie mówię jesteś chory czy co.
-Może jestem a może nie.
-Dasz ty spokój mojej siostrze powiedział wchodzący do środka James.
-O proszę twój brat przyszedł bronić swoją siostrzyczkę.
-Jak ci zaraz przywalą w tą twoją buźkę to stracisz chęć do nabijania się.
-Ty nie boję się ciebie jesteś tylko chłoptasiem który jest bogaty i myśli,że wszystko mu wolno nie mam pojęcia jak Victoria mogła cię chcieć to śmieszne..
-Przegiołeś powiedział James poschodząc do Alana.
-James nie krzyknełam łapiąc go za rękę.
-Jo nie wtrącaj się nie pozwolę żeby ten dupek obrażał ciebie lub mnie albo kogoś z tego domu powiedział wyrywając \swoją rękę z mojego uścisku i walną Alana w twarz zaczęli się bić.
-Kendall krzyknełam on szybko zbiegł na dół i rozdzielił chłopaków.
-Co wy do cholery wyprawiacie powiedział Kendall.
-Ja on ma się z tond wynosić nie chce go widzieć w moim domu powiedział wściekły James i wyszedł z kuchni.
-Co tu się dzieje zapytał Kendall Alana.
-To wszystko jego wina on się na mnie rzucił z łapami powiedział udając poszkodowanego.
-To nie wina Jamesa sam zacząłeś James mnie bronił jakim prawem powiedziałeś mu,że nie zasługuje na Victorię.
-Co ja nic takiego nie powiedziałem.
-Wiesz co nie nawadze ci powiedziałam i wybiegłam z kuchni poszłam do Jamesa siedział w pokoju.
-Cześć James dziękuje,że mnie obroniłeś.
-Nie masz za co dziękować jesteś moją siostrą więc będę cię chronił tak długo jak tu jesteś.
-Dziękuje ale jeśli Alan się z tąd nie wyprowadzi to ja to zrobię.
-Co żartujesz prawda.
-Nie mówię serio nie chcę się bać,że coś mi zrobi wolę wrócić do polski i tam mieszkać.
-Dlaczego do Polski nie pozwolę ci tam jest Kevin on też ma do ciebie sapy nie wrócisz.
-James proszę cię chcę się kłócić chcę spokoju wyjadę kiedy będzie trzeba.
-Wiesz,że nie musisz.
-Wiem ale jeśli Kendall się nie opamięta to ja stąd zniknę.
-Nie rób tego przemyśl to.
-Ok wiesz ja idę się przejść i zastanowić.
-Ok nie rób nic czego będziesz potem żałować.
-Wiem dzięki pa James ja idę powiedziałam i wyszłam szłam drogą i myślałam nad tym co zrobić wyjechać czy zostać szłam ulicą przez jakiś czas gdy wróciłam do domu wszędzie było cicho poszłam do pokoju i już wiedziałam co zrobić.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 33

Obudziłam się dziś o 5.00 nie umiałam spać przez to co się stało wczoraj byłam zła na Alana miałam taką ochotę mu przywalić poszłam do łazienki umyłam się i ubrałam.












Zeszłam na dól Kenneth chyba jeszcze spał zrobiłam sobie herbatę i poszłam do pokoju usiadłam na czerwonym fotelu zastanawiałam się co teraz będzie miałam ochotę zaszyć się pod ziemie w pewnym momencie  usłyszałam pukanie.
-Proszę powiedziałam.
-Cześć Jo jak się czujesz.
-Tak sobie powiedziałam spuszczając głowę.
-Ej mała uśmiechnij się.
-Nie mam ochoty.
-Wiem co cię pocieszy powiedz i wyszedł za chwilę przyszedł z aparatem.
-Jak to ma mnie pocieszyć powiedziałam nie patrząc się na niego.
-Normalnie uśmiech powiedział i zrobił zdjęcie.

-Jo uśmiechnij się proszę powiedział i podszedł z aparatem bliżej.
















-Chcesz żebym się obraził.
-Nie ale nie mam ochoty na zdjęcia idę zrobić herbatę.
-Ok powiedział i poszedł za mną.
-Chcesz też.
-Nie chce żebyś się uśmiechnęła to że Kendall jest kretynem nic to nie zmieni.
-Masz rację.
-Tak a teraz się uśmiechniesz.
-Oczywiście.
-Mogę zrobić ci zdjęcie.
-Tak.

















-I zobacz jak pięknie wyglądasz gdy się uśmiechasz.
-Dzięki masz lody.
-A widzisz mam.
-A dostanę troszkę.
-Tak poczekaj chwilę przyniósł mi duży talerz lodów.
-Dzięki ale chciałam troszkę.
-Wiem ale tak się złożyło.
-Super.
-Uśmiech powiedział.
-Pokarz.

















-Śliczne wychodzisz na zdjęciach powinnaś zostać modelką.
-A tak właśnie ja już pracuje jako modelka.
-O to super cieszę się,że ci się udało.
-Wiesz co Kenneth.
-Tak.
-Jedzmy już do nas chce zobaczyć co robi Kendall.
-Ok po niecałych 10 min byliśmy pod domem weszliśmy do środka Kendall siedział na kanapie w salonie.
-O cześć kochanie powiedział Kendall całując mnie w usta.
-Cześć.
-Co się stało czemu nie spałaś u nas w domu.
-Dobrze wiesz czemu nie znoszę Alana dla mnie jest kłamcą nie nawiedzę go.
-Nie przesadzaj Alan ci nic nie zrobił.
-Ale chciał.
-Może chciał a może nie.
-Co ty mi sugerujesz.
-Chce ci powiedzieć,że źle odczytałaś jego chęci.
-Czy ty mnie masz za idiotkę ja wiem co widziałam zachowujesz się jak małe dziecko.
-Nie mów tak do mnie bo jestem starszy od ciebie.
-Jesteś a zachowujesz się jak mały gówniarz który nie wie co ma zrobić jak się zachować i w co wierzyć.
-Przeginasz powiedział już straszne zły.
-Ja przeginam wiesz co zamknij się.
-Ej oboje się uspokójcie co wy robicie kłócicie się przez jakiegoś Alana który nie jest tego wart oboje zachowujecie się jak dzieci.
-Masz rację powiedziałam smutna.
-Tak powiedział Kendall.
-Może przestanie się nim przejmować i zacznie cię się zachowywać jak kiedyś.
-Kim mają się nie przejmować powiedział Alan jak ja go nie nawiedzę musiał właśnie teraz przyjść.
-Tobą powiedziałam zła.
-O cześć piękna powiedział i mnie pocałował w policzek.
-Zostaw mnie powiedziałam i go odepchnęłam nie rozumiesz tego,że ja cię nie nawiedzę najpierw chcesz mi coś zrobić potem się zemnie nabijasz czy ty to zrozumiesz chcę abyś się z tond wynosił i nie wracał.
-A może zrobimy tak ty stąd wyjdziesz i nie wrócisz puki coś się w twojej małej główce nie zmieni powiedział Alan.
-Nie masz prawa wyrzucić mnie z domu mojego brata to ja mogę cię z tond wywalić.
-Jesteś tego pewna.
-Tak.
-Zobaczymy kto pierwszy z tą odejdzie ja czy ty ale wiesz co stawiam na ciebie powiedział Alan.
-Nie  odzywaj się bo...nie dokończyłam bo Gusttavo do mnie zadzwonił.
Rozmowa telefoniczna:
J.Halo
G.Cześć Jo przyjedz na pierwszą sesję pospiesz się za 30 min widzę cię w studiu.
J.Oczywiście już jadę powiedziałam i się rozłończyłam.
-Co się stało zapytał Kenneth.
-Gusttavo karze mi przyjechać na sesję.
-Super.
-O widzisz masz powód by stąd wyjść.
-Zamknij się powiedziałam i wyszłam wściekła z domu po niecałych 20 min byłam w studio.
-O Jo już jesteś to dobrze choć zaczynamy robić ci zdjęcia.
-Ubierz to i przychoć.
-Ok powiedziałam ubrałam się i przeszłam.
-Więc tak patrz na ziemie jak byś coś szukała.


















-Jest ekstra.ubierz teraz to posłuszne wykonałam zadanie i wróciłam.
-Ok tera stań tutaj i patrz się śliczne się uśmiechając w stronę kamery.

















-Jest super teraz to.
-Ile razy mam się przebierać.
-Jeszcze parę razy.
-Ok powiedziałam i poszłam się przebrać
-Teraz tak stań przy drzwiach złap się za końcówki włosów i patrz się w górę.

















-Super teraz ubierz tą sukienkę ubrałam i wróciłam uśmiechaj się i patrz w bok.

-Ok na dziś to wszystko możesz już iść.
-Ok powiedziałam i wróciłam do domu Kendall siedział i gadał z Alanem.
-Cześć usłyszałam głos Alana już wróciłaś.
-Tak i pa powiedziałam i weszłam do pokoju umyłam się ubrałam i poszłam spać.

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 32

 Dedykuje to dla mojej ulubionej czytelniczki  Stelli Rusher dowiecie się kto jest tym mężczyzną który chciał skrzywdzić Jo przy okazji wszystkim moim czytelniką dziękuje za czytanie mojego bloga i polecam blog Stelli Rusher jest bardzo ciekawy i zabawny dziękuje.                                           http://blog-big-time-rush-inne.blog.pl
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Ciekawe kto to powiedziałam.
-To mój stary kumpel którego znam od przedszkola.
-Aha to ja otworzę drzwi powiedziałam i podeszłam do nich gdy je otwarłam myślałam,że chyba śnię stał tam ten sam chłopak którego spotkałam w parku nie wiedziałam co powiedzieć
.
-Cześć powiedział do mnie chłopak nic nie od powiedziałam zastanawiałam się tylko co on tu robi.
-Kochanie kto to o cześć Alan powiedział do chłopaka witając się.
-Siema stary dawno się nie widzieliśmy.
-Ta minęło już z 2 lata.
-Nic się nie zmieniłeś powiedział Alan.
-Ty się też nic nie zmieniłeś.
-Jasne a kim jest ta ślicznotka mówi tak jak by nigdy nic się nie stało wkurzył mnie tym.
-To moja dziewczyna Jo.
-Jo to właśnie mój kumpel Alan powiedział Kendall.
-Miło mi cię poznać Jo powiedział i pocałował mnie w policzek to mnie na prawdę dobiło.
-Mi cię nie powiedziałam zła i poszłam do pokoju nie chciałam go widzieć co on sobie wyobraża przychodzi tu i nagle myśli,że ci się nie stało tacy ludzie mnie straszne denerwują do powoju wszedł zdziwiony Kendall.
-Jo co ci jest przecież nic ci nie zrobił a ty na niego naskoczyłaś.
-On to ten sam chłopak którego spotkałam w parku.
-Nie mówiłaś mi nic.
-Bo nie chciałam.
-A co on ci zrobił.
-Na szczęście nic zdążyłam uciec.
-Może on nic od ciebie nie chciał.
-Tak i dlatego powiedział nie będzie bolało tak mówią ludzie gdy nic nie chcą zrobić.
-Przesadzasz.
-Ja przesadzam nie rozumiesz on chciał mnie skrzywdzić a ty mówisz,że przesadzam.
-Spokojnie pójdę do niego i to wyjaśnię.
-I co ci to da.
-Zobaczysz choć ze mną.
-Nie ja nie chcę.
-Choć powiedział i złapał mnie za rękę poszłam nie miałam innego wyboru choć i tak wiedziałam, że się nie przyzna usiadłam obok Kendalla na kanapie zaczęli rozmawiać nic nie mówiłam wiedziałam, że się nie przyzna denerwował mnie coraz bardziej kłamał w żywe oczy.
-Ok powiedział Kendall idę przynieść coś do picia zaraz wracam powiedział i wyszedł.
-I co mała poskarżyłaś się a on ci nie uwierzył.
-Posłuchaj mnie palancie nie mów do mnie mała to,że ci uwierzył przez twoje kłamstwa jeszcze nic nie znaczy.
-O znaczy skarbie.
-Przestań tak do mnie mówić.
-Bo co mi zrobisz powiedział chciałam mu odpowiedzieć ale do pokoju wszedł Kendall.
-Co tak ucichliście jak tylko weszłem.
-Nic tak sobie ja idę pa powiedziałam i już mnie nie było musiałam stamtąd wyjść miałam dość postanowiłam jechać do Kennetha choć nie był moim bratem traktowałam go jak starsze rodzeństwo z Jamesem nie wiem czy mogłabym porozmawiać tak jak z Kennethem weszłam do auta i za niecałe 20 min byłam u niego podeszłam do drzwi zapukałam a otworzył mi wesoły Kenneth.
-Cześć Jo.
-Cześć Kenneth.
-Wejdź co cię tu sprowadza.
-Możemy porozmawiać.
-Oczywiście co się stało.
-Wiesz mam mały problem do Kendall przyszedł kolega który kiedyś chciał mnie skrzywdzić ale Kendall mi nie wieży.
-Kendall ci nie wierzy to niemożliwe.
-A jednak ten jego kumpel Alan to potwór a nie człowiek.
-Co powiedziałaś Alan.
-Tak a co.
- Alan nigdy go nie lubiłem jest taki dziwny.
-Tak ale Kendall tego nie widzi.
-Nigdy nie widział gdy pojawiał się Alan Kendall zostawiał wszystko i robił wszystko co mu kazał Alan.
 -A czego on może chcieć.
-Może chcieć albo ciebie albo zniszczyć Kendall lub obydwóch rzeczy naraz.
-Wiedziała,że coś z nim nie tak.
-Wiesz co prześpij się dziś tu a jutro pojadę z tobą do Kendalla i z nim pogadamy.
-Serio dziękuje powiedziałam i go przytuliłam.
-Zadzwonię do Kendalla i powiem mu,że zostajesz dziś u mnie.
-Ok powiedziałam.
Oczami Kenneta
Gdy przyszła do mnie Jo  i opowiedziała mi co się stało byłem zły na Kendalla czasami zachowuje się jak małe dziecko postanowiłem zaprosić Jo na noc niech się nie denerwuje.
-Wiesz co prześpij się dziś tu a jutro pojadę z tobą do Kendalla i z nim pogadamy.
-Serio dziękuje powiedziała i mnie przytuliła..
-Zadzwonię do Kendalla i powiem mu,że zostajesz dziś u mnie.
-Ok powiedziała.
Rozmowa telefoniczna.
Kendall: Tak słucham.
 Kenneth:Cześć brat.
Kend:Cześć co się stało.
Kenne:Ty mi po wiec czemu Jo jest u mnie a nie u ciebie.
Kend:A po prostu nie polubiła Alana i poszła.
Kenne:Ta wiesz co Jo śpi dziś u mnie.
Kend:Czemu.
Kenne:Pomyśl jak ty to powiedziałeś po prostu nie lubi twojego Kumpla.
Kend:Jeśli tak to niech u ciebie śpi ja kończę pa powiedział i się rozłączył to było dziwne ale dobra poszedłem do Jo siedziała na kanapie i oglądała telewizję.
-Dzwoniłem do Kendall śpisz dziś u mnie.
-Ok powiedziała.
-Obejrzymy jakiś film.
-Jasne.
-A jakie lubisz.
-Komedie.
-Ok puściłem nam Fun size oglądaliśmy różne filmy aż w końcu Jo zasnęła zabrałem ją do pokoju i położyłem na łóżku poszedłem do siebie i zrobiłem to samo.