sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 51

No i co święta święta i po świętach przyznam straszne mi się podobały tak straszne tęskniłam za rodziną,że zapomniałam jak to jest być w gronie przyjaciół na święta.
Cieszę się,że mam tak wspaniałych przyjaciół którzy przyjdą pocieszę i pomogą gdy mam jakiś kłopot podeszłam do zdjęcia moich rodziców to on mnie wszystkiego nauczyli poznali mnie z tym światem nauczyli mnie żyć marzyć i śnić patrzałam się na ich zdjęcie i ciągle się uśmiechałam nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju wszedł Kendall podszedł pocichł i się przytulił.
 -To twoi rodzice zapytał.
-Tak.
-Piętą miałaś mamę.
-Dziękuję.
-Musiała być bardzo mądrą kobietą.
-I była nauczyła mnie wszystkiego pamiętam gdy byłam mała moja mama zawsze powtarzała,że życie jest tylko jedno i nie można go zmarnować mówiła bym znalazła sobie takich przyjaciół którym będę mogła zaufać i pamiętam taki wierszyk który zawsze mi powtarzała,
-Co to za wierszyk możesz mi go powiedzieć.
-Tak.

Miłość,wiara,szczerość
- solidny fundament.
Na nim budujemy
- wspólne zaufanie.

Gdy poddajesz próbie,
fałszem,zakłamaniem,
ryzykujesz wiele
- stracisz zaufanie.

Kiedy te uczucia,
zostaną zachwiane,
może legnąć w gruzach
- czyjeś zaufanie.

Nie łatwo jest spełnić,
te oczekiwania,
otrzymując w zamian
- kredyt zaufania.

Zapomnij urazy,
nie próbuj się wzbraniać,
zasłużysz na miano
- godny zaufania.

Miej serce otwarte,
dla świata i ludzi.
Uwierz w to, bo warto
- zaufanie wzbudzić.

Całym życiem trzeba,
zapracować na nie,
aby ktoś obdarzył
- szczerym zaufaniem.

-Twoja mama go wymyśliła.
-Nie moja babcia mówiła go mojej mamie a moja mama mi.
-Aha to z pokolenia na pokolenie.
-Ha ha ta chciał byś.
 -A co czemu nie.
-Nie wiem.
-A ja wiem idziesz na obiad.
-Obiad a co ze śniadaniem.
-No wiesz siedziała tu tak długo,że śniadanie cię minęło no chyba,że o godzinie 14:30 chcesz jeść śniadanie jeśli tak to coś się załatwi.
-Nie nie spokojne nie wiedziałam ,że tak długo tu siedzę.
-No trochę się zasiedziałaś.
-Tak masz racje a po co ja tu przyszłam.
-Miałaś się przyjść ubrać ale anie nie zjadałaś śniadanie ani się nie ubrałaś czy coś się stało.
-Nie zamyśliłam się po prostu.
-A o czym tak myślałaś jeśli mogę wiedzieć.
-O naszych świętach.
-A i co nie podobało ci się.
-Nie wręcz przeciwnie straszne mi się podobało.
-No to się cieszę,że ci się podobało to może się ubierzesz i zejdziesz na obiad.
-Tak już idę.
-Ok powiedział i wyszedł z naszej sypialni poszłam do łazienki się ubrać.
Wyszłam z łazienki zeszłam na dół wszyscy już jedli.
-Siemka.
-No wreszcie zeszłaś już myśleliśmy,że się tam utopiłaś czy coś.
-Ta chcielibyście.
-Nie powiedzieli.
-Ta usiadłam do stołu zjadłam obiad był pyszny jak zwykle.
-Dzięki było pyszne powiedziałam wychodzą.
-A ty gdzie zapytał Kendall.
-A idę się przejść.
-Ok tylko nie wracaj późno.
-Tak mamo.
-Ty się śmiej ja mówię poważnie.
-Ok powiedziałam zamykając za sobą drzwi szłam do parku było tam jak zawsze pięknie nic się nie zmieniło drzewa pięły się do góry dzieci biegały po trawie bawiąc się z psami szłam dalej nagle coś się poruszyło w krzakach podeszłam tam by zobaczyć co to jest i ku mojemu zdziwieniu był tam mały pies.
-Cześć maluchu powiedziałam sam tu jesteś wzięłam go na ręce i zabrałam do domu wszystkim się straszne podobał zatrzymałam go i nazwałam szczęściarz tak jakoś pasowało to imię do niego przyprowadziłam go tu dlatego że straszne tęskniłam za Demonem a on mógł chociaż trochę mi go zastąpić,wzięłam go do rąk i zaniosłam do pokoju poszłam się umyć i szybko się położyłam do łóżka po chwili szczęściarz wskoczył mi na łóżko i położył się obok mnie wtuliłam się w psa i zasnęłam.