niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 26


Zostałam obudzona dziś przez swojego ukochanego blondyna całusem w usta.
-Ummm przyjemnie budź mnie tak codziennie powiedziałam.
-Nie ma problemu powiedział rozbawiony.
-A tak w ogóle to która godzina.
-Jest 8.30.
-Co dlaczego budzisz mnie tak wcześnie.
-No bo wiesz dziś jest dzień ojca i chciałbym abyś poznała mojego ojca.
-Serio.
-Tak.
-Nie dzięki.
-Co czemu.
-Bo to dzień ojca ty masz tam jechać nie ja.
-A jeśli mnie nie polubią co w tedy.
-Oj kochanie przestań ciebie i nie lubić.
-No.
-Na 100% cię polubią nie masz się co martwić.
-Obiecujesz.
-Obiecuje.
-Dobra niech ci będzie o której mamy tam iść.
-O 11.00
-Co czemu tak wcześnie.
-No jakoś tak wyszło.
-Wiesz co nie mam słów idę się przygotować.
-Ok czekam na dole.
-Ta powiedziałam i znikłam za drzwiami umyłam i ubrałam się zeszłam na dół nikogo nie było oprócz Kendalla.
 
 -Kendall.
-Tak powiedział od wracając się łał cudnie wyglądasz.
-Ta nie podlizuj się gdzie są wszyscy.
-Poszli do swoich rodziców.
-A to wszystko wyjaśnia.
-Choć zjeść i jedziemy.
-Ok zjedliśmy i szybko pojechaliśmy do rodziców Kendalla przed ich domem zaczęłam ciężko oddychać.
-Spokojnie nic ci nie będzie polubią cię.
-Na pewno.
-Obiecjuę powiedział łapiąc mnie za rękę.
 -Mam taką nadzieję kocham cię.
-Ja ciebie też powiedział całując mnie.
-Gotowa.
-Tak.
-No to zapraszam do rezydencji Schmidt.
-A bardzo dziękuje gdy tylko przeszliśmy przez furtkę na Kendalla skoczył jakiś pies.
 
-Sisi powiedział rozbawiony Jo poznaj ulubienice mojej mamy Sisi.
-Śliczna.
-O witam już przyjechaliście powiedziała mama Kendalla.
-Cześć mamo powiedział Kendall.
-Cześć synu.
-Mamo poznaj Jo moją dziewczynę.
-Dzień dobry powiedziałam.
-Dzień dobry miło widzieć dziewczynę Kendalla jestem Kathy
-Miło mi.
-Jesteś straszne słodka choć poznasz resztę rodziny.
-Dobrze powiedziałam idąc za nią.
-Widzisz lubi cię szepnął mi na ucho Kendall.
-Na razie weszliśmy do kuchni a tam wszyscy już czekali.
-Jo poznaj to Kent tata Kendalla.
-Dzień dobry miło mi pana poznać.
-Mi cię również.
-A to moi synowie Kevin i Keneth.
-Cześć powiedziałam.
-Cześć no no no Kendall śliczną masz dziewczynę modelka lub aktorka prawda.
-Nie jestem Polką.
-A to wszystko tłumaczy Polki są najpiękniejsze.
-Tak się mówi ale czy to prawda nie wiem.
-Oj to prawda duża prawda.
-Spoko rozmawialiśmy z rodzicami Kendalla byli całkiem mili nagle zniknął mi gdzieś Kendall.
-Gdzie Kendall zapytałam siedzącego obok Kevina.
-Poszedł do salonu.
-Dzięki powiedziałam i też tam powędrowałam to co tam zobaczyłam straszne mnie rozbawiło Kendall bawił się z sisi postanowiłam wziąć aparat i zrobić im zdjęcia.
 
-Dobrze się bawisz zapytał Kendall.
-Tak i to bardzo.
-Cieszę się.
-Ten pies jest przesłodki.
-Dlatego moja mama go kupiła.
-Nie dziwie się jej.
-Tak wiesz już jest 21.20.
-Co przecież dopiero była 18.00
-Czas szybko płynie przy dobrej zabawie.
-Masz rację idziemy już.
-Tak pożegnaliśmy się z rodzicami Kendall.
- I co było tak źle.
-Nie było super.
-No widzisz pojechaliśmy do domu a tam nadal nikogo nie było.
-Cicho ani żywej duszy.
-Tak a wiesz co to oznacza powiedział przysuwając mnie do siebie.
-Chyba wiem ale czy sobie zasłużyłeś na to.
-Tak raczej tak.
-Skoro tak uważasz pamiętaj mikołaj wszystko widzi.
-Wiem ale sobie zasłużyłem.
-To choć do góry powiedziałam idąc pomału.
-Z miłą chęcią odpowiedział i już byliśmy w sypialni gdy on całuje czuje jak gdyby zaraz miała spłonąć przy nim mogę zawsze czuć się bezpieczna wiem że mnie nie skrzywdzi po skończonym stosunku padliśmy na łóżko.
-Kocham cię powiedział.
-Ja ciebie też odpowiedziałam i zasnęłam wtulona w mojego blondynka.