-Demon złaź powiedziałam ale pies jeszcze głośniej skomlał.
-Dobra już wstaje usiadłam na łóżko zerknęłam na zegarek była dopiero 6.10 ziewnęłam i poszłam do łazienki ubrałam się umyłam i zeszłam na dół nikogo jeszcze nie było więc poszłam z Demonem na space nagle ktoś zakrył mi oczy wystraszyłam się.
-Zgadnij kto to przesz chwile się zastanawiałam ten głos mi kogoś przypominał ale kogo.
-Kim jesteś zaśmiał się i odkrył mi oczy.
-Nie pamiętasz mnie.
- Chwila Anderson .
-Tak.
-To na prawdę ty nie mogę uwierzyć.
-A widzisz jednak dobrze cię widzieć kiedy wróciłaś.
-Wczoraj przyjechałam do dziadków z przyjaciółmi i chłopakiem.
-O super a długo tu będziecie.
-Nie wiem może tydzień lub dwa to się zobaczy.
-Może wpadniesz do mnie poopowiadasz co u ciebie dawno się nie widzieliśmy chcę wiedzieć co w wielkim mieście.
-Ok poszliśmy do niego świetnie się bawiłam rozmawialiśmy o wszystkim co się wydarzyło jak się pozmieniało w pewnym momencie założył mi na głowę śmieszny kapelusz.
-Co to zapytałam.
-Meksykańskie Sombrero nasze czapki z dzieciństwa.
-Nie mogę w to uwierzyć nadal je trzymasz.
-Tak ja nie zapomniałem o naszej przyjaźni.
-Tak się ciesze że nie zapomniałeś.
-Obiecałem ci to.
-Tak o kurcze już jest 12.30 muszę iść.
-Dlaczego zapytał smutny.
-Mój chłopak na pewno się martwi może się jeszcze niedługo spotkamy ale na razie muszę iść.
-Ok no to do zobaczenia.
-Na razie powiedziałam i wyszłam od niego szybko poszłam do domu gdy weszłam Kendall stał w salonie był wściekły.
-Cześć co nie dokończyłam bo od razu zaczął się drzeć.
-Cześć tylko tyle masz mi do powiedzenia dzwoniłem do ciebie z 30 razy ale wielmożna pani nie musi odbierać bo po co myślałem że coś ci się stało.
-Kendall uspokój się wyładował mi się telefon przepraszam zapomniałam się.
-Hyh dobra spokojnie a mogę wiedzieć przynajmniej co robiłaś.
-Poszłam na spacer z Demonem i po drodze spotkałam swojego przyjaciela z dzieciństwa przepraszam nie gniewaj się.
-No nie wiem zastanowię się powiedział.
-Kendall proszę nie zaczynaj.
-No dobrze niech ci będzie ale na następny raz mów jak gdzieś wychodzisz.
-Dobrze powiedziałam całując go w policzek.
-A co to za kolega.
-Anderson chodziliśmy razem do szkoły no i śpiewaliśmy jak byliśmy młodsi.
-Śpiewaliście.
-Tak.
-To fajnie obejrzymy telewizje.
-Tak poszliśmy do pokoju włączając telewizor a tam na dzień dobry moje zdjęcie z Andersenem.
-Co to było zapytałam samą siebie.
-Uznali że mnie zdradzasz.
-Ale ja.
-Tak wiem nie zdradziłaś mnie wieże ci to tylko telewizja zrobił wszystko by nas pogrążyć i pokłócić.
-Masz rację.
-Oczywiście że mam.
-Tak jak zawsze.
- Nie zawsze ale mam.
-Jesteś niesamowity kocham cię.
-Ja ciebie też.
- Zróbmy obiad już jest 14.00 zaraz cała reszta przyjdzie.
-Ok zrobiliśmy spaghetti.
-No i gotowe.
-Tak.
-Ale tu ładnie pachnie powiedzieli wchodząc do kuchni.
- Co dziś jemy zapytał James.
-Spaghetti.
-Ekstra.
-Dobra siadajcie już wam nakładam nałożyłam wszystkim na talerz i sama zaczęłam jeść.
-Dziękuje powiedzieli i już zaczęli wychodzić.
-A wy gdzie idziecie.
-Do kina powiedział James.
-Do restauracji powiedział Carlos.
-A my do parku się przejść mówił Logan.
-Aha no to pa powiedziałam i wróciłam do pokoju przed telewizor siedziałam z Kendallem przed telewizorem do 20.20 zaczęło mi się nudzić.
-Wiesz może coś porobimy nudzi mi się przed telewizorem powiedziałam.
-A co byś chciała robić zapytał.
-No nie wiem.
-A może to zaczął mnie całować wiedziałam o co mu chodzi oddałam się pieszczocie było mi tak dobrze przy nim ale wciąż martwiłam się o dziadków.
-Kendall nie mogę.
-Rozumiem martwisz się o dziadków i nie myślisz o niczym innym.
-Tak przepraszam możemy iść spać spać.
-Tak choć odpowiedział poszliśmy się umyć i spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz