Dzień wyjazdu:
Obudził mnie
dzwonek budzika była 5.20
-Tak szybko
muszę wstawać powiedziałam i ruszyłam do łazienki po wykonaniu wszystkich prac
podeszłam do Kendalla by go obudzić.
-Kendall
kochanie wstawaj.
-Tak już
wstaje 5 min.
-Nie ma 5
min tylko już.
-Chwila
powiedział i przykrył się poduszką.
-Jeżeli w
tej chwili nie wstaniesz to jadę bez ciebie.
-Dobra już
wstaje powiedział i wyszedł z łóżka.
-Zadowolona.
-Będę jak
się ubierzesz i zejdziesz na dół.
-Tak rzekł i
już go nie było zeszłam na dół siedziała tam już Victoria.
-Cześć Victoria.
-Cześć Jo.
-Gotowa.
-Już się nie
mogę doczekać aż tam polecimy.
-Tak choć
zrobimy dla nich śniadanie.
-Ok
powiedział Victoria robiłyśmy śniadanie reszta zeszła.
-Cześć
powiedziałyśmy równo.
-Cześć
odpowiedzieli.
-Jedzcie i
wychodzimy z 30 min mamy samolot.
-Dobra
zjedliśmy i poszliśmy do aut chłopaków.
-Czyje auto
bierzemy zapytała Camil.
-Moje
powiedział James.
-No dobrze
ale jeszcze jedno jest nam potrzebne powiedziała Megan.
-Kochanie
weźmiemy moje auto powiedział Carlos.
-Dobra wszystko
gotowe to jedziemy dojechaliśmy na lotnisko i 10 min później już lecieliśmy do
Polski lecieliśmy z 8 godz wyszliśmy z samolotu i już szliśmy do taxi by nas
zawiozła po 15 min byliśmy przed domem babci.
-Łał twoja
babcia ma przepiękny dom.
-Tak pamiętam
jak byłam mała przyjeżdżałam tu z rodzicami i przesiadywałam całymi dniami
na ogrodzie.
-Musiałaś
mieć niesamowite dzieciństwo.
-Tak no
chodźcie zapraszam was do środka dziadkowie na pewno będą chcieli was poznać.
-Jasne
wszyscy weszli razem ze mną do środka.
-Babciu
dziadku jestem.
-Wnusiu jak
miło cię znów widzieć.
-Mi was
również.
-O proszę
kogo ja widzę Victoria dawno u nas nie byłaś.
-Dzień dobry
powiedziała tuląc moich dziadków.
-A to kto
Jo.
-To moi
przyjaciele Camil,Logan,Carlos,Megan,James no i mój chłopak Kendall.
-Miło mi was
poznać powiedziała babcia do nich.
-Babciu oni
mówią po angielsku nie rozumieją cię.
-Aha czyli
angilelski.
-Tak.
-Dobrze
zaczęła do nich mówić po angielsku.
-Witam was w
moim domu.
-Dzień dobry odpowiedzieli.
-Masz
przystojnego chłopaka powiedziała do mnie babcia.
-Oh babciu
powiedziałam uśmiechając się.
-Dziadek też
był taki przystojny jak był w naszym wieku.
-No tak ale
to było kiedyś.
-No tak.
-A to kto
powiedział dziadek.
-A to mój
pies Demon .
-Śliczny
powiedział dziadek.
-Dobrze my
tu gady gadu a nasi goście muszą gdzieś spać pokarzesz im pokoje.
-Jasne
powiedziałam.
-A ja przez
ten czas zrobię coś do picia i jedzenia.
-Ok ferajna
pokarze wam pokoje pokazałam wszystkim gdzie będą spać i poszłam do sypialni
gdzie mam spać z Kendallem.
-Masz nie
samowitych dziadków powiedział Kendall.
-Dziękuje
polubili cię.
-Naprawdę.
-Tak.
-To super.
-No raczej
choć na dół babcia z dziadkiem na pewno na nas czekają.
-Zgoda
zeszliśmy na dół dziadkowie o czymś rozmawiali.
-Co się
stało że mówicie szeptem.
-Kochanie
możemy porozmawiać.
-Tak Kendall
możesz iść na ogród zaraz tam przyjdę.
-Dobrze
powiedział i mnie pocałował.
-Co się
stało powiedziałam.
-Wiesz,że
jesteśmy chorzy.
-Tak wiem.
-Właśnie
musimy jechać do szpitala na kilka dni.
-To przez tą
chorobę.
-Kochanie
nie martw się nic nam nie będzie to tylko badanie.
-Na pewno.
-Tak.
-To dobrze.
-Ale
będziesz musiała przest te kilka dni pilnować nasz dom.
-Dobrze nie
ma problemu.
-Ciesze się
no idź już do niego.
-Dzięki a
kiedy jedziecie.
-Za ras
przyjedzie Kevin i nas zabierze.
-Kevin też
tu jest.
-Tak wiemy
że się nie znosicie ale musimy.
-Nie nic się
nie stało niech przyjedzie.
-Po winnaś z
nim porozmawiać.
-Dobrze dla
ciebie wszystko babciu.
-Dziękuje o
słyszysz auto przyjechało.
-Tak to na
pewno Kevin powiedział dziadek.
-Cześć
wszystkim powiedział Kevin.
-Cześć
wnusiu jedziemy.
-Tak poszli
po rzeczy.
-Widzę,że
przyjechałaś.
-Tak
przyjechałam.
-Ciesze się.
-Nie masz z
czego.
-Jedziemy
mamy wszystko.
-Ok
powiedział i już ich nie było.
-Weszłam na
ogród i co zobaczyłam chłopaków którzy bawią się jak małe dzieci.
-Nie mają co robić powiedziała Camil do mnie.
-Nie mają co robić powiedziała Camil do mnie.
-Oni są jak małe dzieci.
-Ale wasze
dzieci usłyszałam za sobą.
-Jak wy tu
przecież zresztą nie ważne wiecie że się nie podsłuchuje.
-Wiemy ale
jesteśmy dziećmi.
-Tak.
-No więc co
robimy kochanie.
-Hm nie mam
pojęcia.
-Idziemy na
basen zapytał James.
-Wiecie
dopiero przyjechaliśmy.
-Tak nasze
panienki nie chcą zniszczeć sobie makijażu mówiąc to zaczęli nas udawać.
-Jasne.
-Przestańcie.
-Nie.
-Dobra
idziemy na basen.
-Na prawdę.
-Tak.
-Super
wszyscy poszliśmy bawiliśmy się świetnie wróciliśmy do domu o 20.15.
-Ekstra ta
Polska jest nie samowita powiedział wesoły James.
-Ciesze się,że wam się podoba wiecie co ja idę już spać mam na dziś dość.
-Dobranoc
usłyszałam.
-Dobranoc
weszłam do pokoju umyłam się wyszłam z łazienki pomnie wszedł Kendall gdy
wrócił wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz