Siedzieliśmy w szpitalu u Victori, minął miesiąc a ona wciąż
się nie budzi,
-James chodźmy już powiedział Carlos.
-Nie chcę.
-James choć Victoria i tak się nie obudzi powiedział Carlos.
-Obudzi się.
-Choć.
-Jeszcze chwilę.
-James trzeba sprawdzić czy z Kendallem wszystko ok.
-Dobrze zobaczymy się jutro Victoria powiedziałem całując ją
w czoło chciałem wyjść lecz ona złapała mnie za rękę i powiedziała.
-Nie idź.
-Victoria ty żyjesz.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedziałem
prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też się cieszę, są tu wszyscy.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu
jestem.
-Co.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli
nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi
dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedziałem podając Victori telefon.
Oczami Victori:
Obudziłam się cała obolała widziałam Jamesa chciał gdzieś
pójść złapałam go za rękę by nie
odchodził.
-Nie idź powiedziałam.
-Victoria ty żyjesz mówił zaskoczony.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedział
prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też są tu wszyscy
zapytałam.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu
jestem powiedziałam przestraszona.
-Co zapytał.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli
nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi
dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedział i podał mi telefon.
-Dzięki wybrałam numer do Jo dzwoniłam aż w końcu ktoś
odebrał.
Rozmowa telefoniczna:
J:Halo.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie
ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie
mnie tak będzie dla was lepiej.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć
pa.
V. Jo halo gdy Jo się rozłączyła już wiedziałam gdzie może
być spojrzałam na Jamesa i powiedziałam.
-James.
-Tak.
-Zawołaj lekarza.
-Dobrze powiedział i poszedł, po 5 min James wrócił z
lekarzem.
-O widzę, że już się pani obudziła, jak się pani czuję.
-Dobrze panie doktorze.
-To się cieszę poleży pani w szpitalu jeszcze z tydzień, a
potem panią puścimy do domu.
-Panie doktorze nie będę tu leżała prozę o wypis.
-Słucham.
-Panie doktorze proszę mnie natychmiast wypisać.
-Nie mogę.
-Może pan na moją odpowiedzialność.
-Ale pani się dopiero obudziła.
-Wiem już i tak za długo tu jestem proszę o wypis.
-Niech będzie ale wychodzi pani na własną odpowiedzialność.
-Tak.
-Dobrze zaraz wracam.
-Victoria co ty wyrabiasz odbiło ci.
-Nie James muszę z tond wyjść i znaleźć Jo.
-Niby jak powiedziała ci gdzie jest.
-Nie ale ja ją znajdę.
-My ją szukamy ty powinnaś odpoczywać.
-James proszę ci w domu odpocznę.
-Z tobą to się nie da żyć, no dobrze niech będzie wracamy do
domu.
-Wreszcie, na wypis nie musiałam długo czekać po 1 godz
byłam już w domu.
Oczami Jo:
Siedziała w pokoju gdy nagle zadzwonił telefon spojrzałam na
wyświetlać była to Victoria.
-Czyżby już się wybudziła ze śpiączki, zapytałam sama siebie
i odebrałam telefon.
J:Halo powiedziałam.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie
ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie
mnie tak będzie dla was lepiej nie mogłam ich narazić na niebezpieczeństwo.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć
pa, odłączyłam się nie mogłam już z nią rozmawiać, zeszłam na dół do salonu
siedział tam już Kevin spojrzał na mnie
i powiedział.
-Co ci się stało Jo zachowujesz się dziwnie.Zdziwiło mnie jego pytanie w końcu
nigdy mnie o to nie pytał.
-A od kiedy cię to interesuje.
-Tego się spodziewałem posłuchaj Jo muszę ci opowiedzieć
pewną historię usiać i słuchaj.
-Historię co ty.
-Jo proszę.
-No dobrze powiedziałam siadając na fotelu.
Parę lat temu pewna rodzina miała syna, nazwali go Kevin
bardzo go kochali lecz chcieli mieć również małą córkę, by ich trzy letni syn nie był sam a, że jego mama nie mogła
zajść już w ciążę, postanowili więc przyjęli pod swój dach roczną dziewczynkę o
pięknych blond włosach i brązowych
oczach, chłopiec szybko pokochał swoją młodsza siostrę i nadał jej na imię Jo.
Siostra rosła zdrowo i z dnia na dzień była coraz
piękniejsza, jej brat zawsze bronił ją
przed złem lecz pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy dziewczynka miała 10 lat rodzice przestali zajmować się
jej starszym bratem, w ciąż powtarzali jaka ona zdolna i mądra chłopak był
załamany , tak bardzo kochał siostrę a potem zaczął czuć do niej nienawiść ,
nie ważne było jak się starał jego siostra i tak była lepsza, gdy dziewczyna
miała 18 lat wyjechała do Los Angeles i tam zamieszkała, jej starszy brat
myślał, że choć wtedy rodzice zaczną go zauważać , lecz nic takiego się nie
stało. Gdy jego rodzice zginęli przyrzekł sobie, że nigdy za nimi nie zatęskni i,
że zapomni o swojej siostrze. Lecz pewnego razu jego siostra wróciła z Los
Angeles załamana i choć jej brat obiecał sobie, że nigdy się już nią nie przejmie to gdy widział ją załamaną od
razu cierpiał, nie ważne co mówił w głębi serca kochał swoją młodszą siostrę.
-Koniec historii.
-Kevin ja nie
wiedziałam, że ty to tak od czuwasz przepraszam cię to moja wina.
-T o nie twoja wina to było kiedyś powiedź mi co cię gryzie.
-To długa historia.
-Mamy czas co jest.
-No więc opowiedziałam mu o wszystkim o tym jak Alan zabił
Demona o tym jak przez niego prawie zerwałam z Kendallem i o tym, że przez
niego Victoria jest w szpitalu.
-Chcesz mi powiedzieć, że on ci groził a ty się go bałaś i
uciekłaś.
-Nie bałam się, że mi coś zrobi tylko, że może skrzywdzić moich przyjaciół.
-Wiesz coś ci powiem.
-Co.
-Po patrz na mnie.
-Hymn.
-Jo powinnaś przestać się bać jeśli chcesz możesz tu zostać,
ale oni powinni wiedzieć gdzie jesteś.
-Ale jak Alan się dowie to co wtedy.
-Słuchaj nie pozwolę żeby
coś ci się stało.
-Naprawdę.
-Tak może przez te lata byłem złym bratem, ale to się
zmieni uwierz mi.
-Dobrze.
-No to teraz zagrajmy coś.
-Co.
-Znasz jakieś fajne piosenki.
-Tak a ty umiesz grać na gitarze.
-Tak a co.
-Nie wiedziałam.
-No to już wiesz założę się że gram na niej dwa razy lepiej
niż ty.
-Ha ha dobry żart Kevin.
-Ja nie żartuję.
-Ok. no to gramy siedzieliśmy razem z Kevinem do 1 w nocy
potem ze zmęczenia każdy z nas poszedł do swojej sypialni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz