wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 64



Oczami Victorii:

Wróciłam do domu niby nic się nie zmieniło ale odkąd  nie ma Jo nic tu nie jest akie samo.
Kendall siedzi w pokoju i nie chce z nikim rozmawiać , wszyscy są jacyś załamani a ja nie wiedziałam co zrobić, poszłam do Kendalla żeby z nim porozmawiać podeszłam do jego pokoju i zapukałam.
-Kto tam.
-Kendall to ja Victoria.
-Wejdź.
-Dzięki powiedziałam i weszłam do środka.
-Co chcesz.
-Możemy porozmawiać.
-O czym.
-Nie o czym tylko o kim o Jo.
-A co chcesz wiedzieć.
-Czy Jo zostawiła jakąś kartkę.
-Tak ale za dużo tam nie napisałam.
-A mogę ją zobaczyć.
-Ym tak masz.
-Dzięki wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać.

Dla Kendalla:
Jeśli to czytasz to oznacza ,że mnie już niema.
Musiałam uciec Alan mnie ściga, dla waszego bezpieczeństwa uciekłam.
Wiem, że nie postępuje dobrze ale jeśli to was ocali to poświecę wszystko co mam, żeby was ratować.
Proszę nie szukaj mnie lepiej by nikt nie wiedział, gdzie jestem dzięki temu i ja i wy macie spokoju od Alana.
                                                                                         Kocham was Jo.

- Yhymn dzięki.
-Vic.
-Tak.
-Ty wiesz gdzie ona jest prawda.
-Podejrzewam obiecuję, że jeśli ją znajdę od razu sprowadzę do domu.
-Dziękuję Victoria.
-Nie ma za co ja muszę już iść pa.
-Pa. Powiedział a ja wyszłam  postanowiłam na własną rękę poszukać Jo. Wyszłam z domu poszłam do parku w którym zawsze byłam z Jo, usiadłam na ławce i zaczęłam myśleć nad tym gdzie może być Jo.
- Tu na pewno by nie została, więc może jest w Polsce, a jeśli nie hymn zawsze warto spróbować mówiłam sama do siebie. Postanowiłam, że pojadę do Polski i tam poszukam Jo na pewno tam ją znajdę.
Wróciłam do domu włożyłam parę rzeczy do torebki zamówiłam bilet i zeszłam na dół gdy już byłam przy drzwiach usłyszałam Jamesa.
-Kochanie gdzie idziesz.
-Ja idę em idę.
-No gdzie idziesz.
-Idę do parku.
-Do parku teraz.
-Tak.
-Może pójdę z tobą.
-Nie spokojnie przejdę się i wrócę.
-Na pewno.
-Tak nie martw się wszystko będzie ok, powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Ok. wierze ci.
-To dobrze pa, powiedziałam i wyszłam z domu szybko poszłam do parku i czekałam na taxi , po paru minutach przyjechał w niecałe 10 min dojechałam  na lotnisko, po dwóch godzinach weszłam do samolotu już nie mogłam się doczekać kiedy znajdę Jo.

Oczami Jo:

Obudziłam się o 9.00 w Los Angeles jest dopiero 19.00 trochę tęskniłam, za Kendallem i resztą ale wiedziałam że tak będzie lepiej.
Zeszłam na dół bardzo ładnie pachniało w kuchni z ciekawości weszłam do niej i co zobaczyłam, mój brat gotował i przy okazji śpiewał nie wiedziałam, że aż tak to lubi stałam tam i słuchałam jak śpiewa nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, cały tekst szedł prosto z serca.
-Cześć siostra usłyszałam.
-O Kevin cześć.
-Długo tu stoisz.
-Ym nie z jakieś 10 min.
-Czyli słyszałaś jak śpiewam.
-Tak i powiem ci, że śpiewasz niesamowicie.
-Dzięki.
-Czemu nie śpiewasz zawodowo.
-Jakoś nie mam ochoty.
-Po prostu boisz się ludzi.
-Ja się niczego nie boję.
-Jasne.
-No tak.
-Ok. już ci wierzę.
-Siadaj smacznego.
-Dzięki i wzajemnie, szybko zjadłam śniadanie i poszłam do salonu.
-Jo.
-Hymn.
-Powiedź mi co tam u Victori.
-U Victori.
-Tak.
-A no tak u twojej i mojej przyjaciółki.
-Yhymn.
-U niej chyba już dobrze.
-Jak to chyba.
-Bo miesiąc temu miała wypadek.
-Co się stało.
-Taki chłopak się na mnie uwziął i nie dał mi żyć, pewnego dnia mi groził ,że jeśli nie odejdę to coś się stanie, nie brałam go na poważnie i w końcu skrzywdził Victorię.
-Ale gnojek.
-A ty dalej się w niej kochasz.
-Co ja nie.
-Nie już ci przeszło.
-Tak a skąd wiesz ,że mi się podobała.
-Oj bo ja wiem wszystko.
-Jak.
-Ściany mają uszy.
-No tak zawsze potrafiłaś podsłuchiwać.
-Tak potrafiłam.
-To dobrze.
-Tak ale na ciebie zawsze leciały jakieś laski.
-Bo jestem przystojnym facetem spójrz na to.

-Ha ha to na to wyrywasz laski sprytne.
-Tak wiem.
-Jesteś dziwny.
-To też wiem tak jak ty.
-No tak tak.
-A co nie.
-Nie bo ja jestem fajna ty nie.
-Ale wredna założę się ,że jestem lepszy od ciebie.
-W czym.
-W śpiewaniu.
-Ok.
-Dobra ty śpiewasz pierwsza.

-Ok. zaśpiewam Undeniable

I don't know where you came from
I don't know how
You got underneath my skin, I can't get you out
Why can't I hang on to my senses
I try and I try but it makes no difference it's

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

Maybe I think too much I overanalyze
My heart is feeling what my head wants to deny
What's done is done and I can't ever change it
I'm so far gone and I don't know how to explain it
It's so

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

The snow will fall in winter
The moon will pull the tide
Some things will never change
So why even try

Illogical, uncontrollable, impossible
Boy how can it be
What you do to me
It's so irresistible, unpredictable, unstoppable
And I can't help but fall
If this is what you call undeniable

-No tak fajnie teraz ja zaśpiewam "Counting Stars"- One Republic


Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Yeah, we'll be counting stars

I see this life
Like a swinging vine
Swing my heart across the line
In my face is flashing signs
Seek it out and ya shall find
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

I feel something so right
Doing the wrong thing
I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

I feel the love
And I feel it burn
Down this river every turn
Hope is a four letter word
Make that money
Watch it burn
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

And I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that downs me makes me wanna fly

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned

Everything that kills me makes me feel alive

Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
-Ok to było super.
-A nie  mówiłem.
-Nie chwal się tak.
-Ale ja się nie dokończył bo ktoś zadzwonił na domofon –Ja otworze powiedział i poszedł.

Oczami Kevina:

-Skończyłem śpiewać i czekałem na reakcje Jo.
-Ok to było super powiedziała.
-A nie  mówiłem.
-Nie chwal się tak.
-Ale ja się nie dokończyłem bo ktoś zadzwonił na domofon –Ja otworze powiedziałem  i poszedłem je otworzyć , w drzwiach stała Victoria.
-Cze nie dokończyłem bo zatkała mi usta rękom.
-Ci Jo tu jest.
-Tak.
-Mogę wejść.
-Tak choć.
-Dzięki.
-Kevin kto przyszedł powiedziała Jo.
-Ym nikt.
-Jak nikt powiedziała i przyszła do przedpokoju.
-Victoria co ty tu robisz powiedziała zaskoczona.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 63

Oczami James:
Siedzieliśmy w szpitalu u Victori, minął miesiąc a ona wciąż się nie budzi,
-James chodźmy już powiedział Carlos.
-Nie chcę.
-James choć Victoria i tak się nie obudzi powiedział Carlos.
-Obudzi się.
-Choć.
-Jeszcze chwilę.
-James trzeba sprawdzić czy z Kendallem wszystko ok.
-Dobrze zobaczymy się jutro Victoria powiedziałem całując ją w czoło chciałem wyjść lecz ona złapała mnie za rękę i powiedziała.
-Nie idź.

-Victoria ty żyjesz.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedziałem prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też się cieszę, są tu wszyscy.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu jestem.
-Co.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedziałem podając Victori telefon.

Oczami Victori:
Obudziłam się cała obolała widziałam Jamesa chciał gdzieś pójść  złapałam go za rękę by nie odchodził.
-Nie idź powiedziałam.
-Victoria ty żyjesz mówił zaskoczony.
-A myślałeś inaczej.
-Nie tak się strasznie cieszę, że się obudziłaś powiedział prawie płacząc.
-Och James nie płacz.
-Po prostu straszne się cieszę, że żyjesz.
-Ja też są tu wszyscy  zapytałam.
-Prawie wszyscy.
-Jak to prawie kogo nie ma.
-Kendalla jest w domu załamany, bo Jo wyjechała.
-Wyjechała.
-Tak.
-A wiecie gdzie.
-Nie.
-To przez niego to przez Alana wyjechała, to przez niego tu jestem powiedziałam przestraszona.
-Co zapytał.
-Pamiętam, że Jo rozmawiała z Alanem groził jej, że jeśli nie odejdzie to skrzywdzi nas, Jo powiedziała mu, że nie zostawi nas a na drugi dzień jechałam autem i nic nie pamiętam aż do teraz.
-To przez Alana tu jesteś.
-Tak ale nic nie pamiętam co się stało.
-Zabije gnoja.
-Nie James proszę cię daj mi telefon.
-Po co.
-Chcę zadzwonić do Jo.
-Ale ona nie odbierze.
-Odbierze daj mi mój telefon.
-No ok powiedział i podał mi telefon.
-Dzięki wybrałam numer do Jo dzwoniłam aż w końcu ktoś odebrał.
Rozmowa telefoniczna:
J:Halo.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie  mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest  już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie mnie tak będzie dla was lepiej.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć pa.
V. Jo halo gdy Jo się rozłączyła już wiedziałam gdzie może być spojrzałam na Jamesa i powiedziałam.
-James.
-Tak.
-Zawołaj lekarza.
-Dobrze powiedział i poszedł, po 5 min James wrócił z lekarzem.
-O widzę, że już się pani obudziła, jak się pani czuję.
-Dobrze panie doktorze.
-To się cieszę poleży pani w szpitalu jeszcze z tydzień, a potem panią puścimy do domu.
-Panie doktorze nie będę tu leżała prozę o wypis.
-Słucham.
-Panie doktorze proszę mnie natychmiast wypisać.
-Nie mogę.
-Może pan na moją odpowiedzialność.
-Ale pani się dopiero obudziła.
-Wiem już i tak za długo tu jestem proszę o wypis.
-Niech będzie ale wychodzi pani na własną odpowiedzialność.
-Tak.
-Dobrze zaraz wracam.
-Victoria co ty wyrabiasz odbiło ci.
-Nie James muszę z tond wyjść i znaleźć Jo.
-Niby jak powiedziała ci gdzie jest.
-Nie ale ja ją znajdę.
-My ją szukamy ty powinnaś odpoczywać.
-James proszę ci w domu odpocznę.
-Z tobą to się nie da żyć, no dobrze niech będzie wracamy do domu.
-Wreszcie, na wypis nie musiałam długo czekać po 1 godz byłam już w domu.

Oczami Jo:
Siedziała w pokoju gdy nagle zadzwonił telefon spojrzałam na wyświetlać była to Victoria.
-Czyżby już się wybudziła ze śpiączki, zapytałam sama siebie i odebrałam telefon.
J:Halo powiedziałam.
V:Jo.
J:Victoria obudziłaś się.
V:No tak ale gdzie ty jesteś.
J:Chciała bym ci powiedzieć ale nie  mogę.
V:Jo proszę gdzie ty jesteś.
J:Victoria strasznie się cieszę, że jest  już z tobą lepiej i przepraszam cieszę, że nie ma mnie teraz przy tobie gdy najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie szukajcie mnie tak będzie dla was lepiej nie mogłam ich narazić na niebezpieczeństwo.
V:Ale Jo.
J:Nie Victoria przepraszam tak będzie lepiej .
V. Jo proszę obiecałaś, że zawsze przymnie będziesz.
J. Tak wiem ale.
V. Nie ma ale błagam cię.
J. Victoria nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.
V. Czemu przez Alana tak.
J. Vick posłuchaj jestem blisko i zawsze będę muszę kończyć pa, odłączyłam się nie mogłam już z nią rozmawiać, zeszłam na dół do salonu siedział tam już Kevin  spojrzał na mnie i powiedział.


-Co ci się stało Jo zachowujesz się dziwnie.Zdziwiło mnie jego pytanie w końcu nigdy mnie o to nie pytał.
-A od kiedy cię to interesuje.
-Tego się spodziewałem posłuchaj Jo muszę ci opowiedzieć pewną historię usiać i słuchaj.
-Historię co ty.
-Jo proszę.
-No dobrze powiedziałam siadając na fotelu.
Parę lat temu pewna rodzina miała syna, nazwali go Kevin bardzo go kochali lecz chcieli mieć również małą córkę, by ich trzy  letni syn nie był sam a, że jego mama nie mogła zajść już w ciążę, postanowili więc przyjęli pod swój dach roczną dziewczynkę o pięknych  blond włosach i brązowych oczach, chłopiec szybko pokochał swoją młodsza siostrę i nadał jej na imię Jo.
Siostra rosła zdrowo i z dnia na dzień była coraz piękniejsza, jej brat  zawsze bronił ją przed złem lecz pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy dziewczynka miała 10 lat rodzice przestali zajmować się jej starszym bratem, w ciąż powtarzali jaka ona zdolna i mądra chłopak był załamany , tak bardzo kochał siostrę a potem zaczął czuć do niej nienawiść , nie ważne było jak się starał jego siostra i tak była lepsza, gdy dziewczyna miała 18 lat wyjechała do Los Angeles i tam zamieszkała, jej starszy brat myślał, że choć wtedy rodzice zaczną go zauważać , lecz nic takiego się nie stało. Gdy jego rodzice zginęli przyrzekł sobie, że nigdy za nimi nie zatęskni i, że zapomni o swojej siostrze. Lecz pewnego razu jego siostra wróciła z Los Angeles załamana i choć jej brat obiecał sobie, że nigdy się już  nią nie przejmie to gdy widział ją załamaną od razu cierpiał, nie ważne co mówił w głębi serca kochał swoją młodszą  siostrę.
-Koniec  historii.
 -Kevin ja nie wiedziałam, że ty to tak od czuwasz  przepraszam cię to moja wina.
-T o nie twoja wina to było kiedyś powiedź mi co cię gryzie.
-To długa historia.
-Mamy czas co jest.
-No więc opowiedziałam mu o wszystkim o tym jak Alan zabił Demona o tym jak przez niego prawie zerwałam z Kendallem i o tym, że przez niego Victoria jest w szpitalu.
-Chcesz mi powiedzieć, że on ci groził a ty się go bałaś i uciekłaś.
-Nie bałam się, że mi coś zrobi tylko, że może skrzywdzić  moich przyjaciół.
-Wiesz coś ci powiem.
-Co.
-Po patrz na mnie.

-Hymn.
-Jo powinnaś przestać się bać jeśli chcesz możesz tu zostać, ale oni powinni wiedzieć gdzie jesteś.
-Ale jak Alan się dowie to co wtedy.
-Słuchaj nie pozwolę  żeby coś ci się stało.
-Naprawdę.
-Tak może przez te lata byłem złym bratem, ale to się zmieni  uwierz mi.
-Dobrze.
-No to teraz zagrajmy coś.
-Co.
-Znasz jakieś fajne piosenki.
-Tak a ty umiesz grać na gitarze.
-Tak a co.
-Nie wiedziałam.
-No to już wiesz założę się że gram na niej dwa razy lepiej niż ty.

-Ha ha dobry żart Kevin.
-Ja nie żartuję.
-Ok. no to gramy siedzieliśmy razem z Kevinem do 1 w nocy potem ze zmęczenia każdy z nas poszedł do swojej sypialni.

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 62



Oczami Jamesa:
Dni mijały i wciosz nie wiemy co z Jo ,gdzie jest jak się czuję czy jest bezpieczna tyle pytań rzuca mi się na myśl, i do tego  Victoria wciosz jest w śpiączce a ja mam dość chce by Victoria wyzdrowiała, Jo wróciła Kendall od paru dni szuka ją non stop, wychodzi wczesnym rankiem i wraca późnym wieczorem nie odzywa się do nikogo widać, że cierpi kochał Jo nad życie a teraz nawet nie wiem co się z nią dzieje.
Była godzina 18.50 gdy siedząc w kuchni usłyszałem trzaśnięcie drzwiami  podszedłem  tam i zobaczyłem Kendalla z wargi  leciała mu krew wyglądał jak by się z kimś pobił. 
-Kendall co się stało zapytałem.
-Nic co się miało stać.
-No nie wiem masz rozwaloną wargę.
-A to nic takiego.
-Jak to nic takiego co ty zrobiłeś.
-A co cię to obchodzi krzykną.
-Jak to co nie gadasz z nikim, wychodzisz wczesnym rankiem i wracasz późnym wieczorem.
-Szukam Jo w porównaniu do  niektórych tu.
-Myślisz, że tylko ty się o nią martwisz, to się grubo myślisz wszyscy się o nią martwią.
-Ej chłopaki co wy się tak drzecie. Powiedziała Camil schodząc na dół a za nią reszta domowników.
-To przez tego idiotę krzyknąłem.
-Kendall co ci się stało powiedziała Meg widząc Kendalla.
-To nic pobiłem się.
-Co z kim zapytałem.
-A jak myślisz.
-Nie wiem.
-Byłem u Alana.
-Co żartujesz prawda.
-A czy  wyglądam na osobę która ma ochotę żartować bo nie wydaje mi się.
-No nie ale po coś tam poszedł.
-Chciałem dowiedzieć się gdzie jest Jo.
-I co wiesz coś zapytałem.
-Nie gdy się go zapytałem zaczął  się zemnie śmiać, wkurzył mnie tym zachowaniem i walnąłem go raz,  potem drugi i zaczęliśmy się bić.
-Na szczęście nic ci nie jest a co mu zrobiłeś zapytała Camil.
-Złamałem mu nos i trochę obiłem mu twarz odpowiedział.
-Należało mu się powiedziała Meg.
-Może i mu się należało powiedział James ale po co.
-Po co ty się jeszcze pytasz to przez niego Jo odeszła.
-Wiem ale co ci to dało lepiej się z ty czujesz.
-Nie ale było warto.
-Było warto Kendall nie zachowuj się jak dziecko.
-Wiesz co zamknij się po prostu się zamknij i daj mi święty spokoju, nie mam ochoty cie słuchać krzykną biegnąc na górę.
-Kendall zawołałem ale odpowiedziało mi tylko głośne trzaskanie drzwi.

Oczami Kendall:
Wszedłem do pokoju byłem zły, że James chciał mnie pouczać, miał racje ale ja nie chciałem tego przyznać, usiadłem na łóżku i włączyłem komputer od razu pokazała się tapeta moja i Jo.

Tak bardzo za nią tęsknię zakochałem się w niej, było między nami tak dobrze a jej teraz nie ma odeszła, chce tylko wiedzieć czy kiedyś ją jeszcze zobaczę.
Siedziałem w pokoju i oglądałem nasze nagrania dzień w którym Jo spędziła z nami swoje pierwsze święta.

Nagranie:
Chłopaki chodźcie tu nachwalę zawołała Jo.
-Co się stało powiedzieliśmy wchodząc do pokoju.
-Ta dam wiem że mamy już choinkę ale możemy mieć dwie.

-Łał Jo dziękujemy.
-Nie ma za co mam dla was prezent.
-Jaki zapytaliśmy chórem.
-Rozmawiałam z Gustawo i jeśli wasza płyta stanie się hitem wtedy wyjedziecie na wakacje.
-Co naprawdę.
-Tak na Hawaje Gustawo zapłaci za wszystko i pojedziecie na pełne dwa tygodnie.

-Jo jak ty to zrobiłaś.
-Po prostu poszłam do Gustawo  zapytałam.
-Jesteś niesamowita powiedziałem.
-Wiem chodźcie trzeba jeszcze posprzątać i zaczynamy.
-Ok. powiedzieliśmy chórem i poszliśmy za Jo.
Koniec Nagrania:
-Tak to były czasy gdzie ona jest mówiłem jak bym liczył na jakąś odpowiedz.
-Kendall usłyszałem za drzwi.
-Tak.
-Mogę wejść usłyszałem głos mojego brata,
-Tak wejdź.
-Cześć jak się czujesz.
-Kenneth jak mam się czuć.
-Podejrzewał, że nie zbyt dobrze
-To dobrze podejrzewasz a tak w ogóle co ty tu robisz.
-Przyjechałem zobaczyć jak się czujesz.
-Dobra już zobaczyłeś i co.
-No daj spokój Kendall nie załamuj się choć pójdziemy gdzieś razem.
-Nie chcę.
-No choć wyglądasz strasznie przyda ci się spacer.
 

-Ale mnie pocieszyłeś.
-No chodź.
-Dobra niech będzie pójdę.
-No to chodź.
-No już idę, powiedziałem szedłem za Kennethem cały czas, nie chciałem wychodzić na dwór po co skoro i tak nie ma tu Jo,  gdzieś znikła a to wszystko przez Alana i pomyśleć, że to był mój kumpel dla czego on mi to zrobił.
-Kendall słyszysz mnie.
-Co nie przepraszam co mówiłeś.
-Mówiłem żebyś się uśmiechnął.
-Nie mam ochoty spojrzałem w bok i zobaczyłem plakat  Jo na ścianie.

Spojrzałem na niego i od razu odszedłem,miałem ochotę z tamtą uciec ale postanowiłem odejść, tak jak by wcale mnie to nie zabolało, że jej nie ma obok musiałem udawać twardego, choć w środku cierpiałem nie dawałem sobie rady z tym co się dzieje.
 


Zostawiłem tam Kennetha i poszedłem do domu, głupio zrobiłem ale nie umiałem inaczej po prostu chciałem uciec z tam tond.
Weszłam do domu załamany usiadłem na kanapie, włączyłem telewizor był wywiad z Jo odbył się dwa tygodnie temu i dopiero teraz go puszczają :
Wywiad:
-Witajcie dziś odbędzie się wywiad z Jo Marks.
-Dzień dobry bardzo dziękuję za zaproszenie.
Nie ma za co powiedź nam co chcesz robić w przyszłości.
-Bardzo chcę zostać aktorką  ale śpiewać też bym mogła.
-Powiedz nam czy dobrze gra ci się u Gusttavo.
-Bardzo lubię pracować u Gusttava .
-Teraz trochę inne pytania jesteś gotowa.
-Tak.
-Jo powiedz nam czy często się denerwujesz.
-Cały czas.

-Ha ha.
-Ha ha nie tak poważnie to bardzo rzadko, wolę się uśmiechać niż denerwować.
-Tak a powiedź  nam czy to prawda, że chodzisz z Kendallem z Big Time Rush.
-Tak to mój chłopak.
-Powiedź jaki on jest.
-Jest kochany, romantyczny i zabawny.
-Musi być wspaniały.
-Bo jest.
Wyłączyłem telewizor, leżałem na łóżku i zastanawiałem się jak to się teraz potoczy, siedziałem w salonie z 30 min w końcu postanowiłem pójść do sypialni i tak nikogo nie było, a ja nie miałem ochoty ich szukać na pewno siedzą w szpitalu u Victori.
Położyłem się na łóżku i z nudów zasnąłem.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 61



Nie zmrużyłam oka przez całą noc, odwracałam się z boku na bok wiedziałam, że muszę odejść inaczej oni ucierpią, wstałam po cichu by nie obudzić Kendalla, zabrałam torbę spakowałam się podeszłam do Kendalla tak słodko spał zrobiło mi się przykro, że muszę go zostawić wzięłam  kartkę napisałam na niej kilka słów i położyłam ją na mojej poduszce.
-Mam nadzieje, że mi to wybaczysz kocham cię Kendall i nigdy nie przestane, wzięłam torbę do ręki  i zeszłam na dół mój pies pobiegł za mną zaczął szczekać.
-Cicho szczęściarz bo obudzisz kogoś wiem, że nie powinnam tego robić ale muszę, choć musimy już jechać za 2 godziny mamy lot myślisz, że mi to wybaczą mam nadzieję, że tak a jeśli nie to i tak nic się nie stanie bo już nigdy mnie nie zobaczą.

Pojechałam na lotnisko po 2 godzinach wylecieliśmy z pasa startowego , siedziałam w samolocie i zaczęłam żałować tego ,że uciekłam ale co mogłam zrobić zostać i narazić wszystkich na nie bezpieczeństwo, siedziałam w samolocie z 10 godzin i w końcu doleciałam do Polski.
Gdy wyszłam z samolotu złapałam taxi i pojechałam do domu, gdy do niego weszłam Kevina nie było, poszłam do mojego starego pokoju i się rozpakowałam, zeszłam na dół po godzinie przeszedł Kevin.
-O kogo ja widzę Jo, czyżby mieli cię już dość i cię wyrzucili.
-Nie Kevin nikt mnie nie wyrzucił, sama odeszłam.
-Sama a co Kendall ci się znudził.
-Kevin daj spokój, nie chce mi się mi się o tym rozmawiać.
-O uraziłem cię , jak mi nie przykro.
-Odwal się powiedziałam ci już chyba, że nie chce mi się o tym gadać.
-Dobra dziś ci odpuszczę ale tylko dziś.
-O nie mogę aleś ty łaskawy.
-Czasami się zdarza.
-Bardzo rzadko powiedziałam wstając.
-A ty gdzie się wybierasz.
-Idę do swojego pokoju.
-Jak długo.
-Co jak długo.
-Jak długo tu zostaniesz.
-Nie martw się parę dni i mnie nie ma.
-Mam nadzieje powiedział i wyszedł z domu.
-On się nigdy nie zmieni powiedziałam i poszłam do pokoju.

Oczami Kendalla :
Obudziłem się wczesnym rankiem  Jo nie było  obok.
-Na pewno śniadanie robi pomyślałem poszedłem się więc ubrać  umyć i zszedłem na dół wszyscy tam byli oprócz Jo i Victori która jest w szpitalu.
-Cześć  wszystkim.
-Cześć odpowiedzieli chórem.
-Gdzie masz Jo zapytał Logan.
-Nie wiem myślałem że jest tu.
-Nie ma jej powiedziała Camil.
-Zauważyłem .
-Może poszła do Victori  powiedział James.
-Nie możliwe.
-Czemu zapytał.
-Psa też niema.
-No to poszła na spacer .
-Może i tak ale jest problem powiedziała Megan.
-Jaki zapytałem.
-Wieczorem słyszałam jak ktoś wychodzi powiedziała.
-I teraz dopiero to mówisz.
-Myślałam ,że wróciła powiedziała.
-Dobra poczekajcie zadzwonię do niej.
-No to szybko powiedzieli chórem.
-Cholera telefon mam u góry zaraz wracam.
-Pośpiesz się usłyszałem.
-Ok weszłam do pokoju i spojrzałem na łóżko dopiero wtedy dostrzegłem ,że na poduszce  Jo leży kartka, podszedłem do łóżka i wziąłem kartkę do ręki coś tam było napisane.

Dla Kendalla:
Jeśli to czytasz to oznacza ,że mnie już niema.
Musiałam uciec Alan mnie ściga, dla waszego bezpieczeństwa uciekłam.
Wiem, że nie postępuje dobrze ale jeśli to was ocali to poświecę wszystko co mam, żeby was ratować.
Postępuje dobrze proszę nie szukaj mnie lepiej by nikt nie wiedział, gdzie jestem dzięki temu i ja i wy macie spokoju od Alana.
                                                                                         Kocham was Jo.


               
 Czytałem to cztery razy i wciąż nie wierzyłem w  to co tam napisała.
-Hej Kendall czemu nie dzwonisz do Jo. Powiedziała Camil wchodząc do pokoju z resztą domowników.
-Ona odeszła powiedziałem.
-Co.
-Odeszła.
-Co to jest zapytał James wskazując na kartkę.
-Kartka masz powiedziałem podając ją Jamesowi.
-Co powiedział a raczej krzykną.
-Co tam piszę zapytała reszta zabierając kartkę Jamesowi.
-Jo odeszła nie możliwe powiedziała Camil.
-Odeszła przez tego dupka.
-Musimy ją znaleźć powiedział James.
-Ale gdzie ona może być zapytałem.
-Nie wiem powiedział James.
-Co robimy.
-Zadzwoń do niej może odbierze powiedział Logan.
-Tak masz racje powiedziałem i zacząłem dzwonić.

Oczami Jo:
Spałam gdy nagle obudził mnie mój telefon, spojrzałam a wyświetlacz był to Kendall.
-Więc już wiedzą powiedziałam siedziałam tam i czekałam, aż przestanie dzwonić telefon ale gdy tylko skończył po chwili zaczął znowu dzwonić, wyłączyłam go nie chciałam słyszeć jak dzwoni.
Gdy wyłączyłam telefon zaczęłam myśleć co teraz będzie ,czy będę musiała zmienić imię i nazwisko tylko po to by mnie nie poznano ,czy jednak nie tylko że nie będę bezpieczna długo nad tym myślałam aż w końcu zasnęłam.
Parę dni później:

Od dziś nie jestem Jo Marks jednak zmieniłam imię i nazwisko, teraz jestem Katelyn Marie Tarver.
Teraz nikt mnie nie znajdzie i nie pozna tamta ja odeszła teraz muszę zacząć żyć od nowa bez Kendall, Jamesa, Carlosa, Logana, Camil, Megan i Victori jednak najgorsze jest to, że nie wiem co jest z Victorią.
-Teraz nie mogę o tym myśleć muszę ich chronić i to jest najważniejsze. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą nie obecność ale przez długi czas nie było mnie w domu i ni miałam jak napisać.Przepraszam jeszcze raz i pozdrawiam.