Obudziły mnie dziwne krzyki na dole zeszłam szybko na dół a tam Logan kłócił się z Carlosem.
-Chłopaki powiedziałam spokojnie nic.
-Chłopak powtórzyłam głośniej znowu nic.
-Zamknijcie się bo nie daruje nastąpiła głucha cisza.
-Czemu się kłócicie.
-Bo ja chce naleśniki powiedział Carlos.
-A ja tosty z serem.
-Co i dla tego obudziliście mnie o 5.30.
-To nie było specjalnie.
-Jak wam przywalę to wtedy nie będzie specjalnie powiedziałam zła.
-Ale nie złość się przecież nic się nie stało.
-Nie nic się nie stało dopiero się stanie powiedziałam i zaczęłam rzucać w nich widelcami.
-Jo spokojnie powiedzieli uciekając wyszłam z kuchni i w tedy ktoś złapał mnie w pasie zaciągając do kuchni.
-Cześć siostra co ci się stało.
-Cześć James nic po postu kłócą się od rana budzą ludzi i mnie denerwuj.
-Oj moja mała siostrzyczka się nie wyspała.
-James chcesz i ty mnie zdenerwować.
-No nie chyba nie.
-Chyba czy na pewno.
-Na pewno.
-To dobrze idę spać a was jeszcze ras usłyszę to uduszę.
-Nie usłyszysz powiedzieli równocześnie poszłam do góry położyłam się i już zasypiałam gdy na łóżko wskoczył mi Demon i zaczął szczekać.
-Demon krzyknęłam i nakryłam się kołdrą pies wciąż skomlał .
-Dobra choć powiedziałam łapiąc go za obrożę zabrałam go do łazienki szybko się umyłam i ubrałam.
Wyszłam z łazienki zobaczyłam że Kendall jeszcze śpi aż dziwny że szczekanie Demona go nie obudziło zeszłam na dół Carlos i Logan siedzieli przy stole w kuchni a James robił Kanapki.
-Przecież nie byliśmy głośno powiedział przerażony Logan.
-Wiem nie bój się idę na dwór z Demonem
-A czyli to on cię obudził nie my.
-Tak idę pa.
-Pa usłyszałam i już mnie nie było szłam przez park puściłam Demona trochę się bałam po ostatnim spotkani z tym typem nie chciałam ryzykować znowu, usiadłam na ławce i wpatrywałam się w Demona zawsze bawiło mnie jego zachowanie w parku zachowywał się tak jak by pierwszy raz był w tym miejscu.Siedziałam tam z 2 godz czułam że zasypiam nagle zadzwonił mój telefon dzwonił nie kto inny jak Kendall.
Rozmowa telefoniczna:
J:Tak.
K:Cześć kochanie gdzie jesteś.
J:Jestem w parku z Demonem a coś się stało.
K:Nie ale tak wcześnie zniknęłaś mi z łóżka.
J:Bo nasz kochany pies chciał na spacer.
K:Kiedy wrócisz.
J:Zastanówmy się a mogę nigdy.
K: Poczekaj nie w moim słowniku nie ma takiego słowa jak nigdy jest tylko teraz, zaraz, za chwilę no i to koniec.
J:Łał jaka długa lista no no postarałeś się.
K:Nom to kiedy.
J:Zaraz już idę pomału do domu.
K:Ok czekam pa powiedział i się rozłączył wstałam z ławki.
-Demon choć zawołałam psa i od razu do mnie przybiegł.
-Dobre psisko choć do domu powiedziałam szliśmy do domu a ja czułam że ktoś za nami idzie nawet Demon nie był spokojny weszłam szybko do domu muszę pogadać z Kendallem.
-Kendall zawołałam.
-O już jesteś cześć kochanie ładna bluzka.
-Cześć dzięki wydaje mi się że ktoś za mną szedł.
-Co wyszedł na dwór nikogo nie ma zdaje ci się.
-Kendall proszę cię ja na prawdę coś widziałam.
-Po wiec mi do której spałaś.
-Do 5.20 a co sen ma do tego.
-To że jesteś nie wyspana i majaczysz.
-Wiesz co a zresztą nie mam ochoty cię słuchać idę spać powiedziałam wściekła i pobiegłam na górę.
-Jesteś nie wyspana i majaczysz bla bla bla powtórzyłam jego słowa wchodząc do pokoju usiadłam na łóżku poczułam że straszne chce mi się spać nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Oczami Kendalla:
-O już jesteś cześć kochanie ładna bluzka.
-Cześć dzięki wydaje mi się że ktoś za mną szedł.
-Co wyszedłem na dwór nikogo tam nie było.
-Kendall proszę cię ja na prawdę coś widziałam powiedziała.
-Po wiec mi do której spałaś.
-Do 5.20 a co sen ma do tego.
-To że jesteś nie wyspana i majaczysz.
-Wiesz co a zresztą nie mam ochoty cię słuchać idę spać powiedziała i wściekła pobiegłam na górę.
-O co tej dziewczynie chodzi.
-Kendall krzyknęła zła Victoria.
-Co.
-Co jeszcze pytasz Jo coś widziała a ty co masz to gdzieś.
-Nie ale ona nie spała więc mogło jej się wydawać.
-Wydawać się może każdemu ale nie jej idź do niej i z nią pogadaj.
-Ok dzięki.
-Za co przecież ja tylko powiedziałam co myślałam.
-No i wystarczy.
-Ta idź a nie gadasz.
-Ok poszedłem do góry by porozmawiać z Jo ale ona spała usiadłem obok i wpatrywałem się w nią po chwili otworzyła oczy.
-Jo przepraszam powinienem cię posłuchać a nie gadać od rzeczy.
-Nic nie szkodź uśmiechnęła się.
-Powiec mi czy wtedy gdy się zgubiłaś coś się stało.
-Nie.
-Na prawdę.
-Tak nic się nie stało.
-Ok choć na dół zjeść obiad bo śniadanie już było.
-Ok zjedliśmy obiad.
-To co teraz.
-Oglądamy film.
-Tak krzyknęli wszyscy.
-Wywiad z wampirem.
-Niech będzie oglądaliśmy filmy do 22.40 poczułem że głowa Jo zjeżdża już wiedziałem że zasnęła wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju umyłem się i też powędrowałem spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz