Oczami Victori:
Gdy skończyliśmy oglądać film "Wywiad z wampirem" rozpętałem się straszna burza wszyscy poszli spać tylko ja jak zwykle przy burzy chowałam się pod poduszkę straszne nie lubiłam burzy miałam ochotę z tamtą uciec siedziałam na łóżku i czekałam aż przejdzie ale jak na złość zaczęło coraz mocniej grzmieć poszłam do kuchni by się czegoś napić zapaliłam światło nikogo nie było podeszłam do lodówki znalazłam tam sok jabkowy nalałam go do szklanki w pewnym momencie nastąpiła głucha cisza zrobiło się straszne ponuro nagle ktoś złapał mnie w tali straszne się wystraszyłam.
-AAA krzyknęłam przerażona.
-Spokojnie Victoria to tylko ja James.
-James ty debilu wystraszyłeś mnie.
-Przepraszam nie chciałem co tu robisz.
-Zeszłam żeby sobie soku nalać a ty.
-To samo.
-Fajnie chcesz jabłkowy.
-Tak.
-Ok powiedziałam i nalałam mu soku.
-I jak ci się tu podoba.
-Jest super.
-Cieszę się no to ja idę spać idziesz.
-Nie wiesz posiedzę tu.
-Nie chce ci się spać.
-Nie powiedziałam i w tym samym momencie zagrzmiało a ja wystraszona zleciałam z krzesła.
-Victoria nic ci nie jest powiedział James pomagając mi wstać.
-Tak wszystko ok.
-Po wiec mi czy ty się boisz burzy.
-Tak trochę.
-Czemu nie powiedziałaś może chcesz dziś spać ze mną.
-Serio.
-Tak.
-No ok powiedziałam i poszłam z Jamesem do jego pokoju.
-Po której stronie śpisz na łóżku.
-Obojętnie.
-Ok czyli po lewej może być.
-Tak spoko.
-No to choć tu.
-Jasne powiedziałam i położyłam się obok Jamesa czułam się dziwnie zawsze marzyłam o tym by położyć się obok niego a teraz czuję się dziwnie.
-Wszystko ok.
-Tak dobranoc James.
-Dobranoc odpowiedział przy nim szybko zapomniałam o burzy zasnęłam jakby nigdy nic.
Następny dzień:
Obudziłam się wtulona w tors Jamesa postanowiłam wstać tak aby go nie obudzić poszłam szybko do swojego pokoju umyłam się i ubrałam.
Zeszłam na dół Jo siedziała na krześle czytając jakąś książkę.
-Cześć Jo.
-Cześć Victoria.
-Co czytasz.
- W jego dłoniach.
-Ciekawa nazwa.
-Tak a ty mi po wiec gdzie byłaś wczoraj.
-Wczoraj.
-No.
-W pokoju.
-A w czyim.
-No w moim.
-Victoria widziałam cię wczoraj jak wchodziłaś do pokoju Jamesa.
-No dobra wystraszyłam się burzy i tak jakoś wyszło.
-Ok rozumiem wiesz ja idę obudzić śpiocha.
-Spoko a ja zrobię śniadanie dla wszystkich.
-Dobra powiedziała i poszła postanowiłam że dziś na śniadanie zrobię jajecznice pomału zaczęłam kończyć śniadanie gdy nagle ktoś zakrył mi oczy i pocałował mnie w policzek.
-Zgadnij kto to.
-Hmm James czy to ty.
-Trafiłaś.
-No nie trudno było zgadnąć że to ty.
-Tak.
-Yhym tylko ty mnie tak witasz.
-Łał czyli mamy własne powitanie.
-No raczej.
-Cieszę się.
-Ok gotowe siadaj i jedź a ja zawołam resztę.
-Ok powiedział a ja poszłam do góry by wszystkich obudzić pierwsze co weszłam do pokoju Jo i Kendalla.
-Wstajemy Kendall jeszcze spał za to Jo nie było.
-Jo powiedziałam.
-Tak wyszła z łazienki.
-Ładnie wyglądasz.
-Dzięki.
-Idziesz gdzieś z Kendallem.
-Nie chyba nie a czemu.
-Bo wyglądasz tak ładnie jak byś gdzieś szła.
-Nie tak tylko się ubrałam a tak w ogóle co chciałaś.
-Chciałam was zawołać na śniadanie.
-Aha dobra trzeba tera tego śpiocha jakoś obudzić.
-Ale jak.
-Tak Jo wzięła do ręki dzbanek z wodą.
-Co chcesz z tym zrobić.
-Patrz kochanie wstawaj jest już 11.00.
-Zaraz chwilę odpowiedział.
-Ok sam tego chcesz powiedziała i wylałam całą wodę z dzbanka na niego.
-Co to krzykną zlatując z łóżka.
-Niespodzianka wstawaj na śniadanie.
-Jo krzykną a my uciekłyśmy z pokoju.
-To nie był dobry pomysł.
-Wiem powiedziała.
-No to co teraz.
-Wiać.
-James ratunku.
-Co jest.
-Kendall chce zabić Jo.
-Za co.
-Oblałam go lodowatą wodą jak spał.
-A no to rozumiem.
-Jo krzykną wściekły Kendall.
-Tak kochanie.
-Jesteś trupem.
-Też cie kocham.
-Jak cię dorwę to inaczej pogadamy.
-Ta no to ja idę cześć.
-Pa powiedział i zaraz było słychać krzyk szybko poszliśmy do salonu a tam co Kendall przełożył sobie Jo przez ramie i szedł do góry.
-Kendall puść mnie.
-Raczej nie odpowiedział i zniknął za progiem.
-To było dziwne powiedział James.
-Trochę.
-Victoria masz ochotę iść zemną i Foxem na spacet.
-Z miłą chęcią.
-No to choć wyszliśmy na spacer do parku bawiłam się świetnie z Jamesem i Foxem.
-Jak się bawisz.
-Super.
-Cieszę się pokarze ci takie jedno moje ulubione miejsce tylko musimy odprowadzić Foxa i wziąć klucze z auta.
-Ok weszliśmy do domu a tam cisza oprócz Jo nie było nikogo.
-Jo co ty tu sama robisz.
-Siedzę.
-Tak to widzę ale czemu sama.
-Kendall z Loganem i Carlosem poszli na piwo a dziewczyny powędrowały do sklepu na zakupy.
-A co będziesz robić.
-Pójdę na spacer z psem.
-Ok pa
-Ta pa miłej zabawy.
-Dzięki wyszliśmy z domu wsiedliśmy do auta Jamesa zapalił silnik i pojechaliśmy.
-James gdzie jedziemy.
-Zobaczysz.
-Ale James.
-I tak ci nie powiem czekaj cierpliwie to się dowiesz.
-Ok po jakiś 30 min dojechaliśmy do pięknej restauracji.
-Łał James to twoje ulubione miejsce.
-Tak zapraszam cię na kolacje.
-Z miłą chęcią.
-A więc zapraszam do środka gdy tam weszliśmy nie wierzyłam była w nie tak pięknie.
-James ona jest śliczna.
-Ty jeszcze śliczniejsza.
-Dzięki powiedziałam lekko się rumieniąc.
-Ładnie ci w czerwonym on zaczął się śmiać a ja bardziej czerwienić.
-Victoria mam pytanie czy zechcesz zostać moją dziewczyną.
-Z największą przyjemnością powiedziałam i go pocałowałam.
-Mam jeszcze jeden prezent powiedział i podał mi czerwone pudełeczko.
-Co to.
-Otwórz to zobaczysz gdy otworzyłam pudełko wyłonił mi się piękny naszyjnik.
-James on musiał kosztować bardzo dużo.
-Dla ciebie wydam każdą sumę.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też zjedzmy coś i wracajmy.
-Ok.
Oczami Jo:
Wróciłam z psem akurat w domu byli już James i Victoria.
Weszłam do kuchni a tu co nasze ptaszki się całowały.
-Witam powiedziałam a oni odskoczyli od siebie jak poparzeni.
-Cześć.
-Widzę ,że jednak jesteście razem.
-Tak.
-To super gratuluje.
-Dzięki a tak w ogóle gdzie są wszyscy.
-Dziewczyny już śpią bo nie chce im się czekać na pijanych chłopaków.
-Czyli oni jeszcze nie wrócili.
-Nie.
-Ciekawe kiedy zaczęła Victoria ale nie skończyła bo chłopcy weszli do domu.
-Cześć powiedział James do pijanych chłopaków.
-O James jesteś z Victorią gratulacje.
-Dzięki.
-Kochanie powiedział Kendall.
-Co chcesz.
-Kochasz mnie.
-Nie.
-Czemu.
-Bo jesteś pijany i śmierdzisz wódką.
-Chce mi się spać.
-Ja nie mogę co ja z tobą mam -choć pomogę ci dojść do pokoju.
-Ja pomogę tym dwóm powiedział James i poszedł do góry weszliśmy do pokoju pomogłam się Kendallowi rozebrać do spodni i położyłam go spać natomiast sama zrobiłam to samo.