Obudziłam się o 7.00 zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam że tu przyjechałam. Ja tu chyba nie pasuje powiedziałam sama do siebie usłyszałam że ktoś puka.
-Proszę powiedziałam.
-Cześć Victoria powiedziała Jo.
-Cześć Jo odpowiedziałam.
-Co cię do mnie sprowadza.
-A nic chciałam się tylko ciebie zapytać jak ci się tu podoba powiedziała wesoło.
-Bardzo jest tu fajnie dzięki.
-Victoria czy coś się stało zapytała.
-Nic a co.
-Jak to nic jak widzę że coś się stało no mów co cię gryzie powiedziała uśmiechając się do mnie..
- Naprawdę nic się nie stało..
-Victoria znam cię nie od dziś no powiedz wiesz że nie odpuszczę coś cię gryzie i to widać z daleka .
- No bo chodzi oto że ja tu nie pasuję.
-Jak to nie pasujesz dlaczego tak mówisz.
-No bo to prawda ty masz Kendalla, Camill ma Logana no a Megan ma Carlosa a ja czuje się to tak obco.
-Kochanie przecież masz mnie dziewczyny no i chłopaków nie jesteś sama i nigdy nie będziesz.
-Masz racje mam was dziękuje.
-Nie ma za co zawsze do usług.
-Wiesz co ja idę jeszcze obudzić Kendalla a potem na śniadanie idziesz.
-Zaraz przyjdę.
-Ok czyli widzimy się na dole.
-Tak Jo wyszła a ja postanowiłam przejść się do Jamesa zobaczyć jak się czuje.Poszłam do niego szybkim krokiem martwiłam się ze coś sobie zrobi zapukałam i usłyszałam ciche.
-Proszę.
-Cześć James jak się czujesz.
-Cześć Victoria nawet dobrze.
-To się ciesze bo wiesz tak się zastanawiałam czy pokazał byś mi jakieś ciekawe miasta w Los Angeles.
-No pewnie że ci pokarze zjemy coś i możemy iść.
-Ok dzięki to ja się idę ubrać.
-Dobra a ja zrobię nam śniadanie powiedział James,wyszłam z jego pokoju poszłam się przebrać (ubrałam fioletową bluzkę i czarne rurki. Po ubraniu się zeszłam na dół James już siedział przy stole.
-O już jesteś dobrze lubisz zapiekanki zapytał.
-Tak nawet bardzo.
-To dobrze bo właśnie je zrobiłem postawił mi talerzyk na stole.
-Dziękuje powiedziałam on tylko się uśmiechnął jedliśmy w ciszy po śniadaniu zaczęliśmy się szykować nagle James powiedział.
-Victoria.
-Tak.
-Poczekasz chwile zabiorę jeszcze tylko Fox i możemy iść.
-Dobrze powiedziałam James poszedł po Fox gdy przyszedł weszliśmy do jego auta i już gdzieś jechaliśmy.
-James a mogę wiedzieć gdzie jedziemy.
-Nie.
-Dlaczego.
-Niespodzianka.
-Ale ja nie lubię niespodzianek.
-Wiem.
-Skąd.
-Jo mi powiedziała.
-A więc to tak ona przeciwko mnie.
-Nie tylko się wypytałem a ona mi powiedziała.
-Ok ale powiedz proszę gdzie jedziemy.
-Zaraz sama się dowiesz.
-Ok odpowiedziałam mu i cicho czekałam aż dojedziemy gdy dojechaliśmy do jakiegoś sklepu z sukienkami bardzo się zdziwiłam.
-No jesteśmy na miejscu powiedział James.
-A po co tu przyjechaliśmy.
-Kupić ci sukienkę.
-A po co.
-Dowiesz się w swoim czasie choć pociągną mnie za rękę i już byliśmy w sklepie.James kazał mi wybrać sukienkę ciekawe po co powiedziałam sama do siebie w pewnej chwili zobaczyłam piękną białą sukienkę oglądałam ją ale nie chciałam by James wydawał na mnie kasę przecież dopiero znamy się od tygodnia a on już chce kupić mi sukienkę ale po co z myśleń wyrwał mnie James stojący za mną.
-A więc to ta ci się podoba tak.
-Nie tak tylko sobie ją oglądałam okłamałam.
-Ta jasne przymierz ją.
-Nie James nie wydasz na mnie ani grosza.
-Ok ale możesz ją chyba tyko przymierzyć co nie.
-Tak mogę ale po co.
-Nie ma żadnego ale przymierzaj ją posłusznie poszłam ją przymierzyć była piękna.
-Pokarz mi się powiedział James wyszłam w pięknej białej sukience.
-Wyglądasz nieziemsko.
-Dzięki powiedziałam zawstydzona.
-No to bierzemy tą sukienkę ściągnij ją a ja idę już zapłacić.
-Ale nie dokończyłam bo James mi przerwał.
-Nie ma żadnego ale kupuje ją i koniec chciałam coś jeszcze powiedzieć ale James już poszedł.Wyszliśmy ze sklepu i James pokazał mi największy park w Los Angeles i inne ciekawe miejsca wróciliśmy do domu o 23.30 miałam już
dość od razu poszłam się umyć i spać.
Sukienka Victori którą kupił jej James a dlaczego dowiecie się już niedługo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz